Agencja pracy szuka… trenerów Pokemonów

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Doświadczenie w obsłudze aplikacji mobilnych, dyspozycyjność i gotowość podjęcia pracy w terenie – to jedne z bardziej popularnych oczekiwań ze strony pracodawców. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że osoby spełniające te kryteria mogą zostać… trenerami Pokemonów. Jak informuje firma Weagree, czterech trenerów może liczyć na trzydniową pracę z wynagrodzeniem na poziomie 10 złotych netto za godzinę wraz z wyżywieniem w restauracji.

Gra „Pokemon Go” zawładnęła milionami użytkowników smartfonów na całym świecie, w tym również w Polsce. Pewien anonimowy klient zlecił agencji Weagree zatrudnienie czterech pełnoletnich trenerów Pokemonów którzy w dniach od 21 do 23 lipca w Opolu będą mogli połączyć dobrą zabawę z pracą zarobkową. Każdy z nich otrzyma odzież sportową, smartfona z dostępem do internetu oraz 200 pułapek Lure Module o wartości 1000 złotych. Trenerzy będą mieli również możliwość wyboru Pokemona startowego: Bulbasaur, Charmander, Squirtle lub Pikachu.

Oprócz pełnoletności agencja oczekuje od kandydatów doświadczenia w obsłudze aplikacji mobilnych, gotowości do podjęcia pracy w terenie, kreatywności, pozytywnego nastawienia i doświadczenia w grze „Pokemon Go”.

– Wybieramy teraz czterech trenerów Pokemonów, którzy przez trzy dni od godziny  8 do 16 będą je zbierać, wydając na pułapki Lure. Później robimy materiał w formie wideo, który będzie umieszczony na kanale na YouTube, a film zostanie przekazany do klienta. Wszystko co dalej, jest już poza naszym zasięgiem – wyjaśnia Patryk Suliga, marketing officer w firmie Weagree.

Trenerzy zarobią w Krakowie?

Jak przypuszcza przedstawiciel Weagree, klient zlecający poszukiwanie trenerów chciał pozostać anonimowy, ponieważ chciał uniknąć ewentualnej krytyki. Możliwe również, że wykonuje w ten sposób badanie marketingowe.

– Na pewno jest to jakieś działanie promocyjne. Nie ukrywam, że nie spodziewaliśmy się takiego dużego zainteresowania. Ja za Pokemonami nie przepadam, nie gram w grę i jestem w szoku, że ludzie aż tak się tym interesują. Zawsze pojawiają się jednak zwolennicy i przeciwnicy. Gdyby się okazało, że będzie z tego powodu hejt, to klient może nie chcieć psuć sobie wizerunku marki. Nie wiem natomiast, czy klient zlecił to zadanie również do innych agencji – mówi Patryk Suliga.

Szaleństwo wywołane grą „Pokemon Go” spowodowało, że firma Nintendo zanotowała wzrost akcji o ponad 120%. We wtorek jej wartość rynkowa była wyższa niż firmy Sony. Nie lada zaskoczeniem jest fakt, że gra do teraz nie jest dostępna w Japonii. Przypuszcza się, że serwery w tym kraju nie wytrzymałyby przypuszczalnego zainteresowania grą.