BHP swoje, a pracownicy swoje. Rośnie liczba wypadków

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wydawałoby się, że wiedza na temat przepisów BHP jest powszechna, a kolejne szkolenia to jedynie przykry obowiązek, jednak co innego pokazują najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego. W przeciągu roku wzrosła liczba wypadków w pracy. 60% z nich to efekt nieprawidłowego zachowania pracownika.

Według danych GUS w pierwszych trzech kwartałach tego roku liczba poszkodowanych w wypadkach przy pracy wyniosła 56140 zdarzeń. Było to o 0,7% więcej niż rok wcześniej. 55630 osób uległo wypadkom lekkim (o 0,6% więcej), 262 osoby wypadkom ciężkim z obrażeniami ciała (o 17,9% więcej), a 148 osób wypadkom śmiertelnym (o 12,1% więcej).

Różnice regionalne

Najgorzej sytuacja wygląda w województwach dolnośląskim, wielkopolskim i śląskim, gdzie na 100 pracujących poszkodowanych zostało kolejno 5,87, 5,15 oraz 5,12 pracowników. W Małopolsce jest to 3,28, a w województwie mazowieckim 2,95%. Był to równocześnie najlepszy wynik w kraju.

Tradycyjnie do największej liczby wypadków dochodziło w takich branżach jak przetwórstwo przemysłowe, transport i budownictwo. Wysoką liczbę wypadków lekkich odnotowano przy naprawie pojazdów samochodowych oraz w opiece zdrowotnej i pomocy społecznej. Większości z nich dałoby się uniknąć, ponieważ aż 60,7% wypadków w pracy to efekt niewłaściwego zachowania pracownika. 37,3% zdarzeń miało miejsce w czasie poruszania się.

Kluczowe wychowanie

Waldemar Krztoń, dyrektor krakowskiego oddziału firmy Seka, przekonuje, że zachowanie pracownika zależy przede wszystkim od wartości wyniesionych z domu, podejścia do ograniczeń i przygotowania do dorosłego życia. – Ludzie lekceważą podstawowe ostrzeżenia czy znaki. Jeśli na drodze jest ograniczenie do 40 kilometrów na godzinę, to jadą 70. Tak samo jest np. na budowie – porównuje.

Częstymi powodami wypadków są też pośpiech i nonszalancja w pracy. Same szkolenia BHP mają za zadanie przypominać przepisy i pokazywać możliwe konsekwencje. – Osoby odpowiedzialne za BHP nie są w stanie związać rąk czy nałożyć kasku. Jak ktoś chce spaść z 10 piętra i chodzi nieprzymocowany po desce, to na pewno spadnie. Na jednego pracownika potrzebny by był jeden pracownik BHP. Wówczas i tak nie ma pewności, czy gdy pójdzie on do toalety, to ten pracownik czegoś nie zrobi – podsumowuje Krztoń.