Firmy muszą walczyć o pracowników i oferują im coraz bardziej atrakcyjne warunki zatrudnienia, w tym coraz częściej umowę o pracę z pełnymi składkami na ZUS. Liczba umów śmieciowych maleje, ponieważ trwa rynek pracownika, a taki typ umowy daje zatrudnionemu łatwą możliwość odejścia z firmy. Nie dotyczy to jednak wszystkich firm – wynika z danych, które zgromadziła „Rzeczpospolita”.

W pierwszej połowie tego roku pracodawcy zapłacili około 50 miliardów składek na ubezpieczenie społeczne. W porównaniu do analogicznego okresu w roku ubiegłym jest to wzrost o 7,4%. Jest to też największy skok od 2012 roku. Dane ZUS również wskazują, że pierwszy raz po latach spadków, wzrosła liczba pracowników etatowych.

Kto korzysta na „śmieciówkach”?

Jak mówi Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP, stosunki na linii pracodawca – pracownik uległy dużej zmianie w przeciągu ostatniego roku. – Okazało się przykładowo, że elastyczne formy zatrudnienia, które dotychczas wydawały się bardzo korzystne dla pracodawcy teraz mogą działać w pewnym sensie na jego niekorzyść. Bo taki pracownik może łatwo odejść skuszony ofertą innej firmy, a przy brakach w podaży pracy odejście tych najcenniejszych pracowników jest dosyć bolesne – twierdzi Kozłowski.

Niestety, zmiany nie są zauważalne we wszystkich branżach. – w małych firmach, szczególnie tych działających w mniej rozwiniętych regionach Polski, które mało inwestują w rozwój kalkulacje dotyczące tego, ile kosztuje zatrudnienie pracownika wciąż są priorytetem. Najmniejszym firmom szczególnie mocno zależy na utrzymaniu w ryzach kosztów działalności, co dość często przekłada się na starania o ograniczenia kosztów pracy – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan.

Zdaniem ekspertów, pełnoprawne zatrudnianie potrwa tak długo, jak długo będzie trwał rynek pracownika. Według przewidywań, bezrobocie w przyszłym roku nadal będzie maleć, jednak tendencja nie będzie już tak dynamiczna, jak w kończącym się 2016.