Krakowscy naukowcy potrafią naprawić uszkodzone DNA

fot. intoDNA

Przełom w walce z niepłodnością wśród mężczyzn? Czworo naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego opracowało superczułą metodę wykrywającą uszkodzenia w nici DNA.

STRIDE, a więc SensiTive Recognition of Individual DNA Ends, to opracowana przez specjalistów z UJ metoda, która docelowo ma nie tylko wskazywać uszkodzenia DNA, ale również w sposób dokładny określać, w którym miejscu doszło do pęknięcia w kodzie genetycznym. Dzięki STRIDE naukowcy są w stanie wykryć pojedyncze uszkodzenia kodu, a to ma ogromne znaczenie w nowoczesnej technologicznie medycynie.

Lata pracy opłaciły się

– Badania nad metodą zaczęły się latem 2016 roku i trwają do tej pory – mówi Magdalena Kordon, asystent naukowy oraz prezes zarządu intoDNA. – Zaangażowane w to są cztery osoby w różnych rolach. Sam pomysł zaczął się tak naprawdę od dwóch osób, czyli ode mnie i Mirka Zarębskiego – dodaje. Czteroosobowy zespół badawczy powołał również do życia spółkę, która obecnie skupiona jest na komercjalizacji wynalazku.

Prócz Kordon i Zarębskiego w gronie naukowców, którzy opracowywali metodę, znaleźli się także Kamil Solarczyk oraz prof. UJ Jerzy Dobrucki. Wszyscy wywodzą się z Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii, a jak podkreśla Magdalena Kordon: „Laboratorium, z którego się wywodzimy, jest skupione na badaniu struktur jądra komórkowego, rolą DNA oraz rolą naprawy DNA i tak naprawdę potrzebowaliśmy jedynie narzędzia, aby udowodnić wszystkim wszem i wobec, że to, co badamy, to nie są tylko jakieś przesłanki pośrednie, ale że te uszkodzenia faktycznie tam są”.

Metoda inna niż wszystkie

Autorska metoda to oryginalny pomysł na walkę z wieloma wadami naszego DNA, które summa summarum nie są uszkodzeniami chorobotwórczymi. – DNA pęka w sposób spontaniczny w każdej komórce naszego ciała. Wszystko jest w porządku, jeśli są to uszkodzenia naprawialne. Jest jednak szereg sytuacji i tkanek, w których nie zachodzą procesy naprawcze – tłumaczy Jerzy Dobrucki.

– Opracowana przez nas metoda to tak naprawdę metoda platformowa, opiera się o fluorescencyjne znakowanie uwolnionych końców DNA, które powstają w miejscu uszkodzenia DNA – wyjaśnia Kordon. Ze względu na jej charakter metoda może mieć szereg zastosowań.

Finansowanie drogie przedsięwzięcia

Badania w początkowych fazach były finansowane z grantów. – Dopóki technologia była w UJ, badania były finansowane z grantów takich jak „Innowacyjność”, które były nam przyznawane przez działalność Centrum Transferu Technologii – podaje Kordon.

– Natomiast nad całą resztą badań nad rozwojem technologii od października zeszłego roku pracuje już spółka IntoDNA i są to badania finansowane przez jej założycieli – wyjaśnia Kordon. A warto podkreślić, że założycielami spółki są tak naprawdę wynalazcy metody.

Patent i co dalej?

– Metoda jest już przedmiotem zgłoszenia patentowego, które zostało złożone w 2017 roku, natomiast sam proces patentowy może potrwać kilka lat, więc póki co jesteśmy na etapie recenzji opinii – tłumaczy Magdalena Kordon.

Plany na przyszłość już są, ale ważniejsze jest to, co „tu i teraz”. – Pomimo tego, że zastosowań metody jest wiele, w tym momencie skupiamy się na badaniach, które prowadzimy we współpracy z klinikami leczenia niepłodności, a które to badania są oparte o wykorzystanie metody STRIDE w procesie fragmentaryzacji DNA w nasieniu ludzkim – podsumowuje Kordon.

– Na razie mamy szeroko zakrojony projekt, na który wyraziła zgodę komisja bioetyczna, co daje nam morze tematów, które są do przebadania w kontekście diagnostycznym. Mamy na pewno plan na kolejne etapy rozwoju tej technologii. Chodzi tutaj o poszerzenie spectrum materiału biologicznego, w którym ta technologia będzie mogła być wykorzystywana – puentuje Kordon.