Nowa Huta Przyszłości. Elektroniczny płot, wielka łąka i geotermia w Przylasku [ROZMOWA]

Artur Paszko fot. Kuba Kusy/LoveKraków.pl

O Nowej Hucie Przyszłości było głośno jakiś czas temu. Wielkie plany, cztery wielkie zadania mające całkowicie odmienić oblicze wschodniej części najmłodszej dzielnicy Krakowa. Ostatnio o NHP nie słychać ani słowa. Dlaczego? O tym w rozmowie z dr Arturem Paszko, prezesem spółki Nowa Huta Przyszłości.

Kuba Kusy: Skąd milczenie w sprawie Nowej Huty Przyszłości? Spółka funkcjonuje już trzy lata, a efekty jej działania póki co są niewidoczne.

Artur Paszko: Nie ma zbyt wielu nowych informacji w tej sprawie, ponieważ po opracowaniu planów trzeba poświęcić naprawdę dużo czasu, żeby wejść w ten teren z przysłowiową łopatą czy koparką. Ale żeby to zrobić, trzeba pozyskać te grunty i znaleźć pieniądze na sfinansowanie tego typu działań. Cały projekt „Kraków - Nowa Huta Przyszłości” jest dobrze opracowany pod względem koncepcyjnym – mamy koncepcje urbanistyczno-architektoniczne, programy funkcjonalno-użytkowe i studia wykonalności dla czterech komponentów tego programu – czyli całościową wizję poważnego fragmentu miasta, w sumie 600-hektarowego, który będzie zupełnie nową pod względem jakościowym jednostką urbanistyczną. Teraz wykonywana jest ciężka, mrówcza praca, której efekty są absolutnie niewidoczne z zewnątrz. Ignorancją byłoby powiedzenie, że nic się nie dzieje. Zmierzamy do tego, by zrealizować to zadanie.

Za projekt odpowiada specjalnie powołana spółka – Kraków Nowa Huta Przyszłości. Jej początki są raczej skromne.

Kapitał początkowy wynosił 1 mln 428 tys. złotych. Teraz przekroczyliśmy dużo ponad 40 mln. W tym roku myślę, że przekroczymy 50 mln, a być może otrzemy nawet o 60. Przez te trzy lata spółka skapitalizowała się o jakieś 3 tys. procent, co pozwala na przejęcie sporej grupy nieruchomości. Trzy lata temu nie mieliśmy żadnej działki, a obecnie zarządzamy terenem o powierzchni około 75 ha, więc jest to przestrzeń, na której można realizować konkretne działania. W tym roku jest szansa na powiększenie tego wolumenu o kolejne 100 ha. Będzie to w dużej mierze to, co zamierzaliśmy pozyskać, jeżeli chodzi o nieruchomości. Nie wszystkie, ale pozwoli to na – przynajmniej częściowe – uruchomienie trzech z czterech komponentów tego projektu.

Dlaczego trzech?

Centrum Logistyczno-Przemysłowe, które zaplanowaliśmy w Ruszczy, jest w tej chwili w stanie zawieszenia. A to dlatego, że toczą się rozmowy, pomiędzy Skarbem Państwa a ArcelorMittal, dotyczące przyszłości tych terenów. Musimy spokojnie czekać na ich zakończenie. Nie jesteśmy stroną tych rozmów, jedynie kibicujemy. W zależności od rozstrzygnięć będziemy realizowali ten moduł albo wspierali inny podmiot, który będzie operatorem dla tego terenu. To, co możemy robić, to skupić się na pozostałych trzech komponentach.

Czyli?

Idąc w kierunku południowym od centrum logistycznego, dochodzimy do ulicy Igołomskiej, w osi której powstaje Park Naukowo-Technologiczny „Branice”. Jeśli chodzi o stronę ideową dla tego komponentu, to nie chcemy tworzyć takiego klasycznego parku naukowo-technologicznego, jakie – z większym bądź mniejszym sukcesem – powstawały w poprzedniej pespektywie finansowej UE (lata 2007-2013). Raczej tworzymy przestrzeń dla rozwoju przedsiębiorstw reprezentujących inteligentne specjalizacje.

Czym są owe „inteligentne specjalizacje”?

Mamy tu kluczowe branże obejmujące czyste technologie energetyczne, life science czy nanotechnologię specjalnych zastosowań. Ale myślimy też szerzej. Tak naprawdę nie zamykamy się na nikogo, kto ma innowacyjny pomysł i poszukuje miejsca, by go realizować. Z udziałem Funduszy Europejskich przygotowujemy tereny dla takich przedsiębiorców. Mamy też kilka przedsięwzięć o charakterze mieszanym, czyli nastawionym na komercję. Próbujemy też animować pomysł budowy Life Science Parku. To jest działanie, które prowadzimy wspólnie z Jagiellońskim Centrum Innowacji – tu chcielibyśmy stworzyć kolejny moduł infrastruktury laboratoryjno-biurowej, którą JCI posiada już w Pychowicach.

Na jakim etapie jest budowa parku naukowo-technologicznego?

Pierwszym krokiem jest utworzenie Strefy Aktywności Gospodarczej. Trudne zadanie, realizowane na 40 ha, finansowane w 65 procentach ze środków UE, warte w sumie 85 mln złotych. Pozyskaliśmy nieruchomości i większość z decyzji administracyjnych. W tej chwili jesteśmy na etapie podpisywania umowy na dofinansowanie, przygotowujemy też przetarg na inżyniera kontraktu, a być może jeszcze w tym roku rozpiszemy przetarg na wyłonienie generalnego wykonawcy. Park naukowo-technologiczny to teren, w którym wprowadzimy rozwiązania smart – stacje ładowania samochodów elektrycznych, nowoczesne opomiarowanie, które w przyszłości posłuży do zarządzania całym kompleksem.

Idziemy dalej na południe, pomiędzy Branicami a Przylaskiem Rusieckim mamy Błonia 2.0. Wielką łąkę.

To jest 40 ha wielkiej łąki, ale z pełną infrastrukturą. Zaplanowaliśmy ten obszar jako w pełni inteligentny, służący zarówno rekreacji, jak i organizacji wielkoskalowych wydarzeń plenerowych – kulturalnych, społecznych czy religijnych. Paleta jest bardzo szeroka. Tak naprawdę w Krakowie, poza Błoniami, nie ma przestrzeni eventowej o charakterze komercyjnym. Już teraz przychodzą do nas inwestorzy zainteresowani organizacją takich przedsięwzięć. Ten teren ma służyć rozwojowi przemysłów kreatywnych. Kiedy zastanawialiśmy się nad nim, doszliśmy do wniosku, że wykorzystanie drzemiącego w nim potencjału pozwoliłoby na funkcjonowanie sześciu przedmiotów z tej właśnie branży. To nie jest „pastwisko”, to pełna infrastruktura – zaplecze socjalno-bytowe, kulturalne, ścieżki spacerowe, może udałoby się zainstalować infrastrukturę służącą do treningów dla biegów ekstremalnych. Ta – jak pan to określił łąka – pochłonie około 200 mln złotych.

No i powoli dochodzimy do Przylasku Rusieckiego. Ten teren bliższy jest sercu krakowian – przynajmniej tych z Nowej Huty – niż nanotechnologie, life science i inteligentna łąka.

To 200 ha niemal w całości pod wodą, tereny w większości należące do Miasta Krakowa, nad którymi pieczę sprawuje Zarząd Zieleni Miejskiej. Obszar bardzo cenny przyrodniczo, zaniedbany, z problemami infrastrukturalnymi, jak na przykład linia wysokiego napięcia, która zupełnie niepotrzebnie przecina Przylasek Rusiecki w połowie. Zatem z takimi wyzwaniami, które są do pokonania. Dla tego terenu Rada Miasta Krakowa przyjęła miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego i „Program rozwoju zbiorników wodnych”. Obydwa te dokumenty sprawiły, że swoje działania skupiliśmy na razie  na obszarze zbiornika nr 1.

To właśnie ten zbiornik będzie pierwszym etapem rewitalizacji całego kompleksu zbiorników w Przylasku Rusieckim.

W sumie tych zbiorników jest czternaście, jeden jest prywatny, pozostałe nie. W tym roku na zbiorniku nr 1, którym się opiekujemy, działa na nim operator, który prowadzi kąpielisko, ale już w przyszłym roku będzie ono nieczynne, bo wchodzimy z inwestycją, wartą około 9,5 mln złotych, z czego 67 procent to unijne dofinansowanie.

Patrząc na Przylasek Rusiecki dzisiaj i wizualizacje, zobaczymy niemalże kurort. Już teraz mówi się o „małych Mazurach”.

Nam nie chodzi o radykalne przekształcenie tego terenu, a bardziej o to, by wykorzystać tkwiący w nim potencjał. Ta interwencja będzie realizowana z pełnym poszanowaniem uwarunkowań przyrodniczych i ekologicznych. Zbiornik nr 1 jest jedynym zbiornikiem, na którym można uprawiać rekreację czynną łącznie z plażowaniem. Na zbiornikach nr 2 i 3 można pływać z wykorzystaniem nawet niewielkich żaglówek, ale to właśnie zbiornik nr 1 jest najciekawszy.

Jak będzie wyglądał Przylasek po rewitalizacji?

Pojawi się tam kilkanaście pomostów o różnym charakterze. Część będzie służyła wędkarzom, część do cumowania łódek, inne zaś będą miały charakter typowo spacerowy. Jeden z nich będzie pomostem zgromadzeń, ma służyć społeczności lokalnej. Dodatkowo powstanie szeroka plaża z przebieralniami, toaletami i zapleczem dla ratowników. Cały teren będzie otoczony ścieżkami pieszo-rowerowymi na naturalnych wyniesieniach, ale tak zrealizowanych, by rodzice z wózkami nie męczyli się, no i oczywiście będzie to obszar w pełni „smart”.

Nie uciekniemy od inteligentnych rozwiązań… Słyszałem, że pojawi się tam elektroniczny płot.

Terenu nie można grodzić, ale są rozwiązania, które będą zapobiegały wynoszeniu wyposażenia z tego terenu. Wykorzystamy tam technologię RFID.

Na czym ona polega?

To technologia, którą znamy ze sklepów czy bibliotek, pozwala na lokalizowanie książek w różnych miejscach, zwłaszcza, jeżeli mamy do czynienia z tzw. wolnym dostępem do księgozbioru. Upraszczając – mówimy o „pikających bramkach” w dużo większej skali. Ale to nie jedyne inteligentne rozwiązania. Cały ten teren będzie uzbrojony w sieć i każdy, kto tu przyjedzie będzie mógł skorzystać z darmowego Internetu, ale nie w tym rzecz. Posłuży on do komunikowania się ze sobą urządzeń, które będą tam wykorzystywane. Na przykład inteligentne oświetlenie, dostosowujące natężenie światła do pory dnia, inteligentne kosze na śmieci, informujące o przepełnieniu czy inteligentne ławki solarne pozwalające na naładowanie urządzenia mobilnego – to rozwiązanie planujemy nawet na pomostach. Inteligentne rozwiązania to także obiekty, z których każdy będzie zaplanowany jako obiekt z zielonym dachem, w pełni wkomponowany w otoczenie, planujemy – zobaczymy, czy zmieścimy się w kosztach – by wszystkie były zasilane za pomocą odnawialnych źródeł energii. Czy będzie to fotowoltaika czy płytka geotermia, zobaczymy.

Tak będzie na terenie całego Przylasku?

Docelowo chcemy, żeby tak było na całym obszarze, ale musimy od czegoś zacząć, więc zaczynamy od zbiornika nr 1.

Rewitalizacja żwirowni w Przylasku Rusieckim to chyba najbardziej zaawansowany etap tworzenia Nowej Huty Przyszłości.

Zdecydowanie tak. Tutaj wybraliśmy już inżyniera kontraktu, rozpoczęliśmy prace nad wyłonieniem generalnego wykonawcy, zgromadziliśmy znakomitą większość dokumentacji pozwalającej na pracę generalnego wykonawcy, którego wyłonimy jeszcze w tym roku. Liczymy, że w przyszłym roku rozpocznie działania o charakterze stricte inwestycyjnym. Chcemy, by przed sezonem w 2020 roku krakowianie mogli wypoczywać w zupełnie nowych dekoracjach. Założenie ambitne, ale wykonalne.

A kiedy będziemy mogli mówić o zakończeniu całego projektu?

Projekt jest zaplanowany do roku 2030. To niezwykle skomplikowane, największe tego typu przedsięwzięcie w Polsce. Rozumiem niecierpliwość, ale nie da się – przynajmniej ja nie potrafię – pstryknąć palcami i wyczarować czegokolwiek.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Nowa Huta