News LoveKraków.pl

„Rynek nieruchomości to nie giełda”. Ostrożnie z optymizmem z cenami za wynajem

fot. pixabay.com

Media donoszą o spadkach cen na rynku mieszkań na wynajem, jakby był on rzeczywiście znaczący. Tym bardziej Kraków wymyka się tym ustaleniom z uwagi na swoją specyfikę studencko-turystycznego miasta.

Jak wynika z raportu portalu otodom.pl liczba dostępnych ofert mieszkań na wynajem w Polsce pod koniec kwietnia wyniosła ponad 27 tys. i była o półtora procenta większa niż pod koniec marca. Natomiast patrząc na cały rok baza lokali urosła o ponad 20 proc. Globalna liczba wyszukiwań mieszkań sięgnęła 1,45 mln. W naszym mieście liczba ta wzrosła w porównaniu z zeszłym rokiem o jedną piątą.

– W większości miast wojewódzkich najczęściej wyszukiwane były mieszkania dwupokojowe w różnym budżecie: do 2 tys. zł w Katowicach, Łodzi i Kielcach; do 2,2 tys. zł w Lublinie, Poznaniu i Szczecinie; do 3 tys. zł w  Krakowie, Trójmieście, Opolu, Warszawie i Wrocławiu – czytamy w opracowaniu.

Jakie ceny?

W miastach wojewódzkich wynajmujący musieli średnio zapłacić 3480 złotych. Oznacza to niewielki, półprocentowy spadek w stosunku do marca i 2-procentowy wzrost ceny rok do roku. W samym Krakowie ceny spadły średnio o 1,5-procenta.

Z raportu Expandera i Rentier.io wynika, że zarówno w marcu, jak i kwietniu wzrosty pojawiły się w 10 z 17 badanych miastach. W zestawieniu Kraków znalazł się w miastach, gdzie stawki się „obroniły”. Obecnie średnia cena wynajmu 50-metrowego mieszkania wynosi 3166 zł.

– Negatywna dynamika roczna stawek najmu jest jednak związana ze zmianą w strukturze oferty, gdzie coraz większy udział mają mniejsze mieszkania do 40 mkw. i 40-60 mkw. – widnieje w raporcie.

– Zdrowy rozsądek i podstawowa wiedza rynkowa pozwalają stwierdzić, że na wysokość kwoty najmu (bądź wartości zakupu mieszkania) wpływ mają przede wszystkim metraż, liczba pokoi, rok budowy budynku oraz lokalizacja. Natomiast w obliczu zagęszczających się miast i kolejnych inwestycji deweloperskich, przy wyborze mieszkania czy to na wynajem, czy na sprzedaż poszukujący coraz większą uwagę zwracają również na miejsce parkingowe – komentuje Karolina Klimaszewska, ekspertka otodom.pl.

To nie giełda

Z dozą rezerwy te doniesienia komentuje Piotr Krochmal z Instytut Analiz Monitor Rynku Nieruchomości. – Tak naprawdę możemy obserwować jedynie ceny z ogłoszeń– stwierdza analityk.

W kwestii krakowskiego rynku obecnie nie można mówić o jakimś trendzie, ponieważ przed nami gorące miesiące i nie tylko ze względu na pogodę. Zbliża się okres, gdy studenci kończą wynajem, a właściciele mieszkań będą ponownie wrzucać swoje lokale na portale z ogłoszeniami. Następnie przyjdzie okres, gdy studenci będą szukać nowych mieszkań.

– Co ciekawe w Krakowie tak to wygląda, a we Wrocławiu student podpisuje umowę na kilka lat, jednak przez okres wakacyjny płaci połowę stawki. U nas z uwagi na to, że jesteśmy turystycznym miastem, właściciele liczą na wynajem krótkoterminowy przez okres wakacji – mówi Piotr Krochmal.

Jeśli więc będzie można ocenić w jakiś sposób rynek mieszkań na wynajem, to dopiero w okolicach początku jesieni.

– Jeśli ktoś pisze, że ceny zmalały o 2 proc., no to trzeba mieć świadomość, że rynek nieruchomości to nie giełda i te drobne korekty wynikają jedynie z cen ogłoszeń – powtarza Krochmal.

A mogło być taniej

Taniej albo przynajmniej stabilniej. Analityk przypomina, że obecnie na rynek trafia dużo mniej mieszkań niż 2-3 lata temu. Gdyby dynamika została zachowana, rynek mieszkań na wynajem byłby nasycony (nie mylić z popytem za zakup mieszkania na własność). – Jest dużo mieszkań kupowanych w celach inwestycyjnych, a teraz nie ma konkurencji, jak w czasie, gdy rynek działa normalnie. Nie ma więc też bodźca, który pociągnąłby ceny w dół – tłumaczy Piotr Krochmal.

Mieszkania są też traktowane jako inwestycja z uwagi na to, że potrafią w ciągu roku zdrożeć nawet o 20 procent, czego byliśmy świadkami w zeszłym roku. Ten również nie nastraja optymistycznie (kupców, bo właściciele mogą się cieszyć).

– Wiele wskazuje na to, że również w tym roku będziemy mieć podobny wzrost, a już na pewno dwucyfrowy. Widzę to po danych, jakie otrzymałem z aktów notarialnych zawieranych przy transakcjach na rynku wtórnym. Ceny w I kwartale skoczyły o 9 procent – zdradza Piotr Krochmal.