Siła nabywcza krakowian spada [Rozmowa]

fot. krzysztof Kalinowski/Lovekrakow.pl

– Należy przede wszystkim zachować spokój i nauczyć się oszczędzać. Przestańmy się martwić o jutro, bo i tak nie wiemy, co nas czeka. Powinniśmy martwić się sytuacją bieżącą, ponieważ czeka nas zima i wzrost kosztów energii – mówi Krzysztof Machaczka z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Łukasz Jeżak, LoveKraków.pl: Inflacja w sierpniu przekroczyła 16 proc. To nie koniec?

Krzysztof Machaczka, prof. UEK: Wszystko wskazuje na to, że wzrost cen będzie postępował. Należy się tego spodziewać, choć nie musimy się obawiać, że dojdziemy do poziomu hiperinflacji, jak ma to miejsce np. w Turcji. To, co niepokoi to to, że Polacy nie bardzo wykazują tendencję do oszczędzania. Nadal wydajemy dużo, przy czym siła złotówki spada.

Czy nie wydaje się to absurdalne? Ceny rosną, a poziom konsumpcji utrzymuje się na jednakowym poziomie.

To jest absurdalne, a nawet trochę przerażające.

Jak sobie radzić w tej sytuacji?

Należy przede wszystkim zachować spokój i nauczyć się oszczędzać, racjonalizować swoje wydatki. Przestańmy się martwić o jutro, bo i tak nie wiemy, co nas czeka. Powinniśmy martwić się sytuacją bieżącą, ponieważ czeka nas zima i wzrost kosztów energii. Nie bez kozery instytucje i jednostki samorządu terytorialnego wdrażają plany oszczędnościowe. Ważne jest przejrzenie swojego koszyka wydatków i zrezygnować ze zbędnych produktów. Nawet w takich trudnych warunkach trzeba oszczędzać, odkładać pieniądze.

Czy ten poziom konsumpcji nie odbije nam się wkrótce czkawką? Zbliża się pierwsza od dawna zima, kiedy to zaczynamy na poważnie myśleć o kosztach ciepła.

Powinniśmy przeanalizować naszą sytuację życiową i zdecydować, ile pieniędzy możemy odłożyć w naszym gospodarstwie domowym. To pozwoli nam przetrwać ewentualne perturbacje.

Poradzimy sobie tej zimy?

Wierzę w to mocno. Musimy sobie z tym poradzić. Niestety nie wiemy, jak ta zima będzie długo trwała i jak niskie temperatury będą nam towarzyszyć. Jak do tej pory wrzesień nas nie rozpieszcza. Oczekiwalibyśmy wspaniałej końcówki lata, a jest zwyczajnie zimno i kaloryfery odkręcone.

Jak reaguje ekonomista, gdy widzi kolejną informację GUS-u o przeciętnym wynagrodzeniu w Polsce?

Wydaje się, że powinniśmy się cieszyć – to w końcu blisko 6,6 tys. zł brutto. W Krakowie to nieco więcej – ok. 6,8 tys. zł brutto. Tak naprawdę jednak do ręki dostajemy 5 tys. zł (1100 euro). Gdybyśmy porównali przeciętne wynagrodzenie z kursami walut, to w latach 2019-20 na więcej mogliśmy sobie pozwolić aniżeli dzisiaj. Wówczas przeciętne wynagrodzenie było na poziomie 1300-1400 euro. Ale na tym polega inflacja. Siła nabywcza Polaków, w tym i krakowian spada. Rosną ceny i wynagrodzenia. Niestety nigdy nie jest tak, że wzrost wynagrodzeń jest w stanie skompensować wzrost cen.

News will be here