Teraz najemcy będą dyktować warunki. Koniec z castingami

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W 2020 roku obserwujemy wysoką podaż mieszkań na rynku najmu spowodowaną nieobecnością studentów oraz pracowników. Eksperci szacują, że ceny mieszkań na wynajem spadły przez to średnio o 15 proc. Dalsze obniżki cen są nieuniknione, jeśli właściciele mieszkań nie chcą, aby ich lokale stały puste.

Sytuacja, z jaką mieliśmy do czynienia w marcu na rynku nieruchomości, powraca. Uczelnie znów zostały zamknięte, a studenci przeszli na nauczanie zdalne.

– Ceny czynszu najmu spadły. Jest to przede wszystkim spowodowane pandemią. Dużo mieszkań pojawiło się na rynku po pierwszej fali epidemii w połowie marca. Wtedy większość uczelni przeszła na nauczanie zdalne, a pracownicy galerii handlowych, ogródków gastronomicznych i restauracji utracili pracę z powodu obostrzeń gospodarczych. Nie było tych ludzi stać na utrzymanie mieszkań, więc część z nich wróciła do rodzinnych domów. Nadwyżka mieszkań wywołała obniżkę cen – wyjaśniał podczas konferencji online Otodom Michał Łukaszewski, właściciel biura LCM Nieruchomości.

Aktualnie na portalu Otodom jest dostępnych 46 proc. więcej ofert mieszkaniowych, niż w roku poprzednim, co może tłumaczyć spadki cen. – Ceny na rynku najmu ostro lecą w dół, choć w Katowicach ceny nie spadają, a nawet wzrosły o 1 proc. Jednakże w Warszawie ceny mieszkań na wynajem spadły aż o 18 proc. – przedstawiał Jarosław Krawczyk z Otodom.

Koniec z castingami

Różne grupy osób zrezygnowały z najmu mieszkań w wyniku obostrzeń gospodarczych, utraty pracy, braku zajęć stacjonarnych na uczelniach oraz pogarszającej się sytuacji epidemiologicznej. W pierwszej kolejności byli to studenci i pracownicy zza granicy.

– Wyżej wymienione przyczyny spowodowały zmniejszenie zainteresowania wynajmem i pojawieniem się coraz większej liczby ofert mieszkaniowych na rynku. Odnotowaliśmy wzrost podaży i ograniczony popyt, co w konsekwencji wywołało spadek cen, który szacujemy na ok. 15 proc., a w przypadku mniejszych nieruchomości nawet więcej – mówi Hieronim Krysta z firmy Mzuri, zarządzający setkami mieszkań w Krakowie.

Sierpień i wrzesień to tzw. wysoki sezon, wtedy zainteresowanie najmem nieruchomości jest największe. W tym roku poziom zainteresowania nie był tak wysoki jak w poprzednich latach, jednakże chętnych nie brakowało. – Studenci w niewielkim stopniu, ale wrócili we wrześniu na rynek. Chętnie formowali się w grupki znajomych i podejmowali oferty wynajmu – dodaje Hieronim Krysta.

– Obecnie obserwujemy znaczący wzrost zainteresowania najmem ze strony pracowników z Ukrainy. Objawia się to szczególnie na południu - w Krakowie, na Śląsku, we Wrocławiu, ale również w Warszawie. Rynek ożywił się w trzecim kwartale roku – opisuje przedstawiciel Mzuri oraz twierdzi, że "rynek najmu w wielu miastach w Polsce stał się rynkiem najemcy". Co może oznaczać koniec castingów lokatorskich, przebierania wśród kandydatów na najemców i raczej zmagania, aby jakiegokolwiek najemcę znaleźć.

Exodus na rynku najmu krótkoterminowego

Eksperci Mzuri na przełomie czerwca i lipca analizowali dostępne oferty mieszkaniowe w Krakowie na dwóch największych portalach nieruchomościowych. Liczba małych mieszkań (jedno- i dwupokojowych) w centrum przewyższała kilkukrotnie liczbę mieszkań dostępnych na obrzeżach miasta.

– To był efekt wejścia na rynek najmu długoterminowego właścicieli lokali, którzy dotychczas wynajmowali mieszkania na krótki termin dla turystów. W Warszawie wystąpiła podobna zależność. Z kolei Trójmiasto się obroniło z uwagi na przyjazd gości wakacyjnych – mówi Hieronim Krysta. – To był exodus na rynku najmu krótkoterminowego.