Trudne czasy hurtowników

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Malejąca liczba sklepów spożywczych powoduje, że dystrybutorzy hurtowi odsuwają się od sprzedawców detalicznych. Teraz w cenie są tzw. klienci biznesowi, zwłaszcza firmy z branży noclegów, restauracji czy cateringu – informuje „Rzeczpospolita”. Nie ma co się dziwić, skoro każdego roku z rynku znika około pięć tysięcy małych sklepów.

Stopniowa likwidacja małych sklepów powoduje, że firmom zajmującym się dystrybucją coraz trudniej jest pozyskać nowych klientów. Pomimo tego ten segment rynku u niektórych nadal się rozwija. Selgros uruchomił w Warszawie swój kolejny sklep, który jest trzecim oddziałem firmy w stolicy, a 17 na terenie całego kraju.

– Kolejne lokalizacje, w jakich się pojawimy, to podwarszawska Lesznowola oraz Bydgoszcz. Obecnie analizujemy też mniejszy format hal, pierwsze zostały już uruchomione w Rumunii. Zarząd zadecyduje, czy w Polsce także będziemy je otwierać – mówi Cezary Furmanowicz, dyrektor marketingu Transgourment Polska.

Problemy Makro

Makro zarządza obecnie ponad dwoma tysiącami sklepów, jednak ostatnio podało informację o zamknięciu jednej ze swoich większych hal oraz dziesięciu mniejszych oddziałów. Zdaniem konkurencji, gdyby niemiecka firma nie zdecydowała się na rezygnację z rozwoju partnerskiej sieci Aro, dzisiaj nie byłaby zmuszona do likwidacji kilku swoich filii.

Ponad 12 tysięcy sklepów i 175 hal posiada Eurocash zarządzająca między innymi siecią sklepów Lewiatan i Groszek. Firma stała się niekwestionowanym liderem wśród hurtowników.

– Rynek zaopatrzenia niezależnych sklepów w Polsce jest trudny, nasi klienci są pod rosnącą presją ze strony dyskontów i sieci wielkopowierzchniowych. Istotną rolę w poprawie konkurencyjności niezależnych sklepów odgrywają sieci partnerskie i franczyzowe, które swoim członkom dają dostęp do narzędzi marketingowych, niedostępnych dla sklepów niezrzeszonych takich jak gazetki, promocje, akcje marketingowe – wyjaśnia Jacek Owczarek, członek zarządu grupy Eurocash.