Wolą się zamknąć niż sądzić

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Mimo ambiwalentnego stosunku Polaków do zakazu handlu w niedziele oraz sygnalizowanych strat w obrocie, krakowscy właściciele sklepów w przeważającej liczbie przestrzegają przepisów. Tak przynajmniej pokazują statystyki sądowe.

Z badań przeprowadzonych przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców z grudnia 2018 roku wynika, że niemal tyle samo rodaków ocenia negatywnie (42%), jak i pozytywnie (43%) ograniczenie handlu w niedziele. 7 lutego „Fakty” poinformowały, że z raportu Biura Analiz Sejmowych wynika, iż sprzedaż wzrosła w największym stopniu na stacjach benzynowych i w dyskontach, zmalała natomiast w małych sklepach o około procent.

Wracając do Krakowa. Przez sześć miesięcy 2018 roku Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadziła nieco ponad 200 kontroli. Sześciu przedsiębiorców zostało ukaranych mandatami. W sądzie ostatecznie znalazło się osiem spraw. Niektóre zakończyły się pozytywnie dla pozwanych.

Na tę chwilę przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Śródmieścia toczą się dwie sprawy, natomiast w Nowej Hucie trzy (7 stycznia zapadł wyrok uniewinniający przedsiębiorcę). Pracy w związku z ograniczeniem handlu nie ma sąd dla Podgórza.

Jedna z ciekawszych spraw, już zakończona, dotyczy Krowodrzy. Przedsiębiorca zatrudnił trzy kobiety, które pracowały w jego dwóch sklepikach. Inspektor PIP uznał, że działalność nie mieści się w ustawowych wyjątkach i ukarał go najniższą z możliwych przewidzianych kar – grzywną w wysokości tysiąca złotych (górna granica to 100 tys. zł).

Mężczyzna nie przyjął jej, dlatego sprawa wylądowała w sądzie, który uznał, że PIP ma rację. Nie zgodził się z tym obwiniony i złożył sprzeciw. W październiku 2018 roku sąd uznał co prawda, że przedsiębiorca jest winny, ale odstąpił od wymierzenia kary. Takie rozwiązanie nie satysfakcjonowało Grzegorza T., który odwołał się od wyroku, jednak w styczniu Sąd Okręgowy utrzymał orzeczenie w mocy. Więcej na ten temat tutaj: Winny, ale bez kary

Jak jest w Polsce?

W bazie orzeczeń sądów powszechnych nie ma zbyt wielu opisanych wyroków, aby móc jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jednak to przed sądami kształtu nabierała ustawa, która przynajmniej do grudnia 2018 roku różnie była interpretowana. W uzasadnieniu wyroku podkreśliła to sędzia Małgorzata Siwiec-Niemczuk, która stwierdziła, że tryb uchwalania nowego prawa był bardzo szybki. Przez to przedsiębiorcy nie mieli czasu, aby się odpowiednio przygotować.

Jednym z ważniejszych wyroków był ten z lipca 2018 z Giżycka. Wówczas to kobieta prowadząca kilka sklepów usłyszała, że musi zapłacić 3 tys. złotych kary. Prowadząca placówki handlowe uznała, że wystarczy, iż sprzedaje produkty włączone do wyjątków (np. prasa, papierosy, pieczywo, kwiaty), aby mogła legalnie postawić za lady swoich pracowników. W wyniku tego procesu, sąd wysłał zapytanie do Sądu Najwyższego.

19 grudnia SN podjął ważną dla przedsiębiorców uchwałę. Do tej pory tylko jeden z „wyjątkowych” produktów musiał zostać wykazany jako ten wiodący w obrocie, ale SN uznał, że jeśli w danym sklepie sprzedawane są różne produkty z listy, należy je wszystkie brać pod uwagę przy ustaleniu, czy przeważają w sprzedaży. Sądy więc powinny ustalać na podstawie wykazu obrotu, czy doszło do złamania przepisów, czy też nie.

Przypomnijmy, że w 2019 roku zakupy można zrobić jedynie w każdą ostatnią niedzielę miesiąca oraz niedziele poprzedzające Święta Bożego Narodzenia oraz Wielkiej Nocy. Obecnie toczy się dyskusja, czy rząd nie powinien się wycofać z wprowadzonego prawa. Premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że grupa specjalistów analizuje wpływ ustawy na życie Polaków.