Wyższe dochody to większe długi?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Chociaż Polacy zarabiają więcej, mają coraz większe zadłużenia. W 2018 roku, przeterminowane długi Polaków wzrosły niemal o 7 mld zł.

Mimo że polityka rządu w ostatnich kilkudziesięciu miesiącach nastawiona była głównie na benefity dla obywateli, zadłużenie potencjalnego Kowalskiego stale rośnie. Nie pomogły tutaj wyższe płace minimalne, bądź programy „plus”. Prawie 3 mln Polek i Polaków, miały w ubiegłym roku problem z terminową spłatą zaległości kredytowych i pozakredytowych.

Wyższe dochody, częstsze kłopoty

Według danych opublikowanych przez BIG InfoMonitor, 2,78 mln osób nie radziło sobie z terminową spłatą zobowiązań. Łączna kwota ich zadłużeń wyniosła 74 mld zł, co daje wynik niechlubnie wyższy o 6,8 mld względem wcześniejszego roku.

Dane InfoDługu, a więc Ogólnopolskiego Raportu o Zaległym Zadłużeniu i Niesolidnych Dłużnikach, analizują dłużników, którzy ze spłatą zadłużenia spóźnili się ponad 30 dni, a wysokość niespłaconej kwoty wyniosła co najmniej 200 zł. W przeciągu całego 2018 roku przybyło ponad 93 tys. takich osób. Najczęstszą przyczyną długów były niespłacone kredyty mieszkaniowe, konsumpcyjne, pożyczki z firm pożyczkowych czy opłaty za media.

– Dane z baz BIG InfoMonitor oraz BIK pokazują, że wyższe wynagrodzenia nie są przeznaczane przez Polaków w pierwszej kolejności na spłatę zaległych zobowiązań – analizuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor. – Jak na razie wzrost dochodów w większym stopniu oddziałuje na zwiększenie aspiracji konsumpcyjnych, poprawę zdolności kredytowej i możliwość zadłużania się na wyższe kwoty – dodaje.

Aglomeracje

Nie jest niczym odkrywczym, że na długi największy wpływ mają zaciągane przez konsumentów kredyty. Zarówno te w bankach, jak i SKOK-ach. Najwięcej zależy w tym zakresie od głównych ośrodków miejskich. Aż 53 proc. rynku kredytowego kreują mieszkańcy 11 głównych aglomeracji, którzy stanowią 1/3 ludności kraju.

Raport opublikowany przez Biuro Informacji Kredytowej, analizując pojęcie aglomeracji, definiuje je jako miasto wraz z otaczającymi je gminami, powiązanymi z miastem funkcjonalnie i komunikacyjnie. W aglomeracji krakowskiej zadłużenie przypadające na jednego mieszkańca wyniosło w ubiegłym roku 20 tys. zł.

Osoba mieszkająca w aglomeracji była średnio zadłużona na kwotę 24,5 tys. zł. Natomiast na osoby zamieszkujące poza tymi obszarami, a więc pozostałe dwie trzecie kraju, przypadało zadłużenie w wysokości 12,3 tys. zł na osobę.

– Różnice zadłużenia osób zamieszkujących główne aglomeracje i poza nimi wynikają m.in. ze zróżnicowania poziomu zamożności, a w przypadku kredytów mieszkaniowych – z wyższych cen nieruchomości – tłumaczy Andrzej Topiński, główny ekonomista BIK.

Małopolska w nienajgorszej sytuacji

W Małopolsce łączna kwota zadłużenia zwiększyła się o 8,4 proc. i wzrosła z 4,19 mld zł do 4,54 mld zł. Przybyło też niemalże 7 tys. dłużników. W 2017 roku było ich nieco ponad 154 tys., a w 2018 roku już ponad 161 tys. Nie jest to jednak wynik rekordowy.

Najgorsza sytuacja jest w województwie mazowieckim, w którym zadłużonych jest prawie 360 tys. mieszkańców, a kwota zadłużenia oscyluje w granicach 12,70 mld zł. Za Mazowszem uplasowało się jedynie województwo śląskie, w którym łączny dług wyliczono na kwotę 9,93 mld zł.

News will be here