Zakłady tytoniowe ożyły, ale mieszkańcy żyć nie mogą

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Ciąg dalszy napiętej sytuacji wokół lokali na terenie dawnych zakładów tytoniowych przy ulicy Dolnych Młynów. Mieszkańcy mają dość hałasu, który dociera do ich mieszkań. Uważają, że prowadzona tam działalność nie pozwala im normalnie żyć. Policja i straż miejska często mają jednak związane ręce.

Zakłady przy ulicy Dolnych Młynów powstały w 1876 roku i działały 125 lat. Przez lata była to największa fabryka na terenie Krakowa. Po przejęciu przez firmę z Hiszpanii budynki pozostawały niezagospodarowane, a od czasu do czasu były bazą noclegową dla bezdomnych. Zakład miał zyskać drugie życie dzięki najemcy – fundacji Tytano, która wynajęła budynki, dzięki czemu uruchomiono tu działalność kulturowo-rozrywkową. W ostatnich dwóch latach przy ulicy Dolnych Młynów odbywają się festiwale czy wystawy. Miejsce stało się również atrakcyjne ze względu na swoją ofertę gastronomiczną.

– My się tym nie chwalimy, bo nie mamy osoby od PR. Jest to przestrzeń dla ludzi. Mieszkańcy mają jednak dużo zastrzeżeń do funkcjonowania naszej fundacji. Działamy oddolnie, nie mamy finansowania zewnętrznego, nikt nam nie pomagał – mówi Łukasz Kumecki z fundacji Tytano.

Zyski i straty

Ożywienie miejsca stało się także przyczyną wielu problemów. Mieszkańcy skarżą się, że zakrapiane imprezy i głośna muzyka utrudnia im normalne funkcjonowanie. Zwracają też uwagę na dużą przestępczość. Jak informuje policja, w rejonie ulicy Dolnych Młynów doszło w ubiegłym roku do 64 przestępstw, a w bieżącym do 62. Funkcjonariusze interweniowali kolejno 119 i 133 razy.

– Jeśli chodzi o przestępstwa, to wiadomo, że zakłócanie ciszy zgłaszane może być wtedy, kiedy cisza nocna może być zakłócona. Do tego musi być też świadek i osoba pokrzywdzona. Jeśli brak dostatecznych dowodów, wszelkie niejasności trzeba tłumaczyć na rzecz obwinionego – tłumaczy Rafał Leśniak, Komendant Miejski Policji w Krakowie.

Przy ulicy Dolnych Młynów interweniowała także straż miejska. Od czerwca do września ubiegłego roku otrzymano 34 zgłoszenia dotyczące zakłócania porządku, natomiast od stycznia do września 2017 roku zgłoszeń było 16. Nałożono trzy mandaty.

Problematyczne pozwolenia

To nie przekonuje mieszkańca tej okolicy Wojciecha Kozronkiewicza. – Sam dzwonię siedem razy i słyszę, że już dziś coś zgłaszałem. W 2016 zgłoszeń było więcej? To znaczy, że brakuje skuteczności i mieszkańcy przestają dzwonić, bo wątpią. Dudniąca muzyka, basy, które noszą się po murach starych kamienic. Najemcy mają podpisane umowy z fundacją, ale fundacja nigdy nie dostarczyła najemcom stosownych dokumentów, że lokal jest dostosowany do pełnionej funkcji – mówi oburzony mieszkaniec.

Jego wątpliwości budzi też narracja władzy. – Od 2016 roku działają podmioty, które nie mają pozwolenia, starają się o nie i dalej funkcjonują. Wszystko jest dobrze, a my przeszkadzamy w rozwijaniu się kultury i prowadzeniu działalności rozrywkowej. Jesteśmy sprawcami zamieszania – ironizuje Kozronkiewicz.

„Działamy w oparciu o przepisy”

Jadwiga Warat-Hapońska, dyrektor Wydziału Architektury i Urbanistyki, zwraca uwagę, że w ostatnich dwóch latach wydano 12 "wuzetek" na zmianę sposobu użytkowania budynków, z czego większość dotyczyła usług gastronomicznych. – Działamy w oparciu o przepisy. Nie mamy podstaw do odmawiania zmian użytkowania, bo ustawa w przypadku braku planu posiłkuje się zasadą kontynuacji. Nie mamy uwarunkowań, żeby narzucać decyzje. Nie sprawujemy też kontroli i nadzoru – tłumaczy.

Małgorzata Boryczko, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego uważa, że jedną z najgorszych rzeczy są pozostawione, zaniedbane budynki. – Przeprowadziliśmy szereg kontroli i w ich wyniku toczyło się lub toczy ponad 30 postępowań administracyjnych. Prowadzimy je w oparciu o prawo budowlane i kodeks postępowania administracyjnego. Musimy prowadzić szereg żmudnych dowodów, kontroli, zażądać wielu dokumentów, żeby można było ostatecznie wydać decyzję – tłumaczy.

Przedsiębiorcy czekają

Obecnie postępowanie toczy się wobec siedmiu obiektów. Użytkowanie jest wstrzymane właśnie ze względu na brak właściwych dokumentów. Co z samowolami? – Prawo budowlane od 2003 roku w zakresie naruszeń przepisów w pierwszej kolejności obliguje organ nadzoru budowlanego do postępowań legalizacyjnych. Jeśli będzie wydana w-z, to wówczas można zalegalizować takie zrealizowane obiekty. Na dzisiaj nie doszło do żadnej legalizacji, więc podkreślam, że mamy wstrzymanie niektórych lokali – tłumaczy.

Jeśli takich lokali nie uda się zalegalizować, wówczas konieczne jest wydanie decyzji o przywróceniu poprzedniego sposobu użytkowania. W tym wypadku byłaby to… fabryka tytoniu. Obecnie w budynkach przy ulicy Dolnych Młynów działa 33 najemców, z czego 15 może sprzedawać alkohol.