Centra handlowe – być albo nie być. „Chcemy odrobić stracony czas i obroty”

Centrum handlowe Serenada fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Walczymy o pieniądze i portfele naszych klientów, ale przede wszystkim o ich serca. Polacy polubili centra handlowe i wrócą do nich – mówi Marek Ciszewski, dyrektor centrum handlowego Serenada w rozmowie z LoveKraków.pl.

Wielkopowierzchniowe obiekty handlowe mogą w pełni funkcjonować od 4 maja. To dla najemców i zarządców zupełnie nowa sytuacja. Poza przestrzeganiem procedur bezpieczeństwa, galerie są zmuszone ustalać nowe warunki z najemcami czy też w nowy sposób zachęcać klientów do odwiedzin centrów. – Sytuacja jest dla nas nowa. Stosujemy się do wytycznych rządowych, ale szukamy również innych pomysłów. Chcemy odrobić jak najszybciej stracony czas i obroty – wyjaśnia Ciszewski.

Na początku Serenada odnotowała spadek odwiedzalności na poziomie 50 proc. Sytuacja jednak stopniowo wraca do normy, a wskaźnik odwiedzalności w niemal trzy tygodnie poprawił się o kilkanaście procent.

W mediach słyszymy o braku porozumienia między najemcami a zarządcami obiektów handlowych. – W tej chwili poza kilkoma wyjątkami, zarząd naszego centrum porozumiał się ze wszystkimi najemcami. Łącznie w Serenadzie mamy 160 najemców, z tego trzy sklepy są nieczynne i urząd miasta. Trzy restauracje natomiast przygotowują się już do otwarcia – informuje dyrektor centrum.

Być albo nie być

Ciszewski wyjaśnia, że wszystko będzie wracać do normy, a pogłoski mówiące o tym, że galerie przestaną funkcjonować, są przesadzone. – W polskiej przestrzeni nie ma alternatywy dla tego rodzaju obiektów. Tylko galerie dają szansę na wdrażanie nowoczesnych form handlu.

– Oczywiście walczymy o pieniądze i portfele naszych klientów, ale przede wszystkim o ich serca. Polacy polubili centra handlowe i wrócą do nich – dodaje dyrektor.

– Efekt synergii i współpraca sprawia, że biznesy mogą się rozwijać. My żyjemy dzięki najemcom, a oni dzięki nam. Dlatego galeriom zależy, aby najemcy osiągali, jak najlepsze wyniki sprzedażowe – podkreśla nasz rozmówca.

Bezpieczeństwo

Centra handlowe, w tym Serenada czy Krokus, zostały zobligowane do tego, aby wprowadzić procedury bezpieczeństwa. Mowa tu o płynach dezynfekcyjnych, regularnym odkażaniu toalet i pomieszczeń, ale zarządcy testują również inne rozwiązania.

Centrum przy alei Bora-Komorowskiego m.in. testuje lampy emitujące światło ultrafioletowe, które eliminują wirusy. Ponadto występuje tam dezynfekowanie przestrzeni metodą zamgławiania. – Przeprowadzamy obecnie tę procedurę w każdą niedzielę, gdy centrum jest zamknięte dla klientów – tłumaczy Ciszewski.

– Po otwarciu uruchomiliśmy patrole dezynfekcyjne. To panie chodzące w żółtych kamizelkach, które mają za zadanie dezynfekować wszystkie elementy, z którymi klienci mają kontakt. Najważniejsza rzecz to jednak kampania informacyjna, którą udało nam się zrealizować już w pierwszy dzień otwarcia.

– Wiele z tych procedur pozostanie z nami na dłuższy czas, abyśmy czuli się bezpieczniej – dodaje dyrektor Serenady.

Duża przestrzeń – większe bezpieczeństwo?

Na pewno łatwiej w tym przypadku zachować wymaganą odległości pomiędzy klientami, czyli dwa metry między osobami, z którymi nie mieszkamy.

– Uruchomiliśmy kampanię billboardową, w której nie reklamujemy nowych butów czy swetrów, ale komunikujemy, dlaczego nie należy się obawiać odwiedzin w naszym centrum. Na przykład przy tak dużej przestrzeni jest łatwiej utrzymać dystans społeczny, niż w mniejszych obiektach handlowych.

Zalecenia sanepidu mówią, że klimatyzacja i wentylacja w tego rodzaju obiektach ma pracować na maksimum swoich możliwości. – Cztery razy na godzinę, całość powietrza w centrum jest wymieniana dzięki wentylacji – tłumaczy dyrektor i dodaje: – To wszystko oznacza „być albo nie być” zarówno dla nas, jak i dla naszych najemców, kupców, marek światowych.

News will be here