Sieci restauracyjne, w których w skład wchodzi wiele lokali gastronomicznych działających w całym kraju, znacznie lepiej poradziły sobie z pandemią aniżeli poszczególni restauratorzy i lokalne knajpy. Rozmawiamy o tym z Dorotą Cacek, wiceprezesem zarządu Sfinks Polska, spółki zarządzającej nie tylko blisko setką restauracji Sphinx, ale i siecią Chłopskie Jadło.
Łukasz Jeżak, LoveKraków.pl: Przygotowujecie się do otwarcia nowego lokalu przy ul. Karmelickiej. Kiedy restauracja zostanie otwarta? Czy miejsce zupełnie zostanie przemianowane na restaurację Sphinx, po Piwiarni nie zostanie śladu?
Dorota Cacek, Sfinks Polska: Sphinx przy Karmelickiej ma ruszyć w lipcu. Piwiarnia Warki będzie nadal działała, a Sphinx zostanie wydzielony w ramach tej samej lokalizacji. Obie restauracje będą dzieliły zaplecze kuchenne w ramach tzw. combo. W tym modelu powstaje coraz więcej restauracji naszych marek, bo są to koncepty gastronomiczne, które się uzupełniają ofertą, jak i rodzajem wizyt gości.
Piwiarnia i Sphinx bardzo dobrze ze sobą współgrają, ponieważ goście mają do wyboru ofertę typowo piwną z węższym menu lub lokal z bogatą kartą dań mięsnych i bezmięsnych, deserami, daniami dla dzieci itd.
Franczyzobiorcy w całej Polsce, którzy dysponują odpowiednimi lokalami, coraz chętniej otwierają kilka marek sąsiadujących ze sobą, bo dzięki temu mogą zaproponować swoją ofertę większej liczbie gości, a jednocześnie nie muszą mieć dwóch zapleczy kuchennych czy odrębnego zespołu na każdy lokal, a więc mogą optymalizować koszty i tym samym biznes staje się bardziej opłacalny.
Czy poza otwarciem tego nowego lokalu, planujecie uruchomić więcej restauracji w mieście?
W Krakowie do końca lipca powinno działać siedem restauracji Sphinx: przy Rynku Głównym, w Galerii Bronowice, Galerii Bonarka, w centrum handlowym M1, a także w Futurze i przede wszystkim Galerii Krakowskiej oraz nowa przy ulicy Karmelickiej. W Krakowie, gdzie gastronomia bardzo ucierpiała i przewidujemy, że ten stan będzie się utrzymywał, dopóki nie wrócą zagraniczni turyści. Niestety bardzo trudno się prowadzi rozmowy z właścicielami nieruchomości na temat dostosowania czynszów do realiów w pandemii.
Co spowodowało, że po tak długim okresie zamknięcia i trudnej sytuacji gospodarczej, zwłaszcza na rynku gastronomicznym, Sphinx wszczyna ekspansję sieci?
Każdy kryzys stwarza również szanse do rozwoju, a okres pandemii pokazał, że restauracjom sieciowym łatwiej jest w trudnych czasach na rynku. Otwieramy głównie lokale franczyzowe i obecnie są to albo inwestycje, które były przygotowywane już wcześniej, ale pandemia wstrzymała prace, albo przychodzą do nas restauratorzy, którzy wcześniej prowadzili lokal indywidualnie, a po pandemii postanowili dołączyć do znanej sieci.
Przed pandemią, w styczniu i lutym 2020 roku, mieliśmy 700 kandydatów na franczyzobiorcę w samym tylko Sphinxie. Teraz znów obserwujemy napływ zgłoszeń, ale właśnie w większości od restauratorów, których dotknęła pandemia, a chcą nadal prowadzić biznes gastronomiczny.