Mieszkańcy z Centralna Park nie chcą dzieci-blokersów. Spółka z propozycją oddania terenu za złotówkę

Zdjęcie przykładowe, okolice ulicy Galicyjskiej fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Arge Nieruchomości w zamian za odstąpienie od uchwalania planu miejscowego dla obszaru ulicy Galicyjskiej, zaproponowała, że odda część swojego terenu miastu. Tymczasem mieszkańcy apelują do władz Krakowa o stworzenie w tym rejonie parku.

Około 10 hektarów terenu przy ul. Galicyjskiej zostało wyrokiem sądu uwolnione pod zabudowę. Przez półtora roku władze Krakowa nie podjęły żadnych działań zmierzających do załatania planu miejscowego lub podjęcia rozmów z właścicielem tych działek, który ostatecznie złożył wniosek o wydanie warunków zabudowy.

W trakcie kampanii wyborczej krakowscy politycy obiecywali uratowanie tego rejonu przed zabudową. W czerwcu klub radnych Krakowa dla Mieszkańców złożył projekt obligujący urząd do przystąpienia do sporządzenia planu miejscowego. 28 sierpnia odbyło się drugie jego czytanie.

– Tutaj kwestią najważniejszą jest czas. Chodzi o to, by przyjąć projekt jak najszybciej, aby mieszkańcy nie musieli obawiać się, iż coś im tam wyrośnie przed oczami – powiedział radny Łukasz Gibała. Tym „czymś” są bloki mieszkalne.

Dzieci-blokersi

Głos w sprawie zabrał przedstawiciel mieszkańców osiedla Centralna Park Karol Kliński. – Chcę rozmawiać o parku, którego nie ma, a który deweloper niechcący wpisał w nazwę osiedla. Może zadrwił z nas wszystkich, a może sam podpowiedział, co powinno się tam znaleźć i czego brakuje – stwierdził.

Kliński przypomniał, że obok jest kompleks 10 budynków z ponad 200 numerami, budynku usługowe, sklepy wielkopowierzchniowe, park handlowy oraz budowane nowe centrum handlowe. – Jesteśmy dookoła zabetonowywani – podkreślił.

Mieszkaniec tego rejonu zasugerował, że powinien tam powstać park, aby rodzice mieli, gdzie spędzać czas z dziećmi. – Nie chcemy, żeby nasze dzieci wyrosły na blokersów – sfrustrowanych młodych ludzi, którzy siedzą na ławeczkach czy trzepakach. Nasza prośba jest tak, abyście państwo poparli ten projekt – zakończył.

– Jako mieszkanka bloku E jestem zaniepokojona bezmyślną zabudową ulicy Galicyjskiej oraz czuje się oszukana. Kupując mieszkanie, decydowałam się na nie, ponieważ właśnie działka miedzy osiedlem a Expo miała być przeznaczona na tereny zielone i rekreacyjne, tak potrzebne na tej zurbanizowanej ulicy. Zezwolenie na zbudowanie tam kolejnych kilku bloków na pewno zwiększy zakorkowanie ulicy i rozczarowanie mieszkańców. Miasto powinno zadbać o to, aby krakowianie mieli nie tylko gdzie robić zakupy i mieszkać, ale także mieszkać jakościowo, z miejscem na wypoczynek i rekreacje – powiedziała nam niedawno inna mieszkanka osiedla, pani Marta.

Propozycja leży na stole

W imieniu właściciela terenu spółki Arge Nieruchomości wypowiadała się mecenas Agata Makulec-Nowakowska, która poprosiła o odstąpienie od sporządzania planu. Stwierdziła, że zapisy będą nieefektywne, krzywdzące, naruszające zapisy konstytucji i godzące w prawo własności firmy.

– Nie ma merytorycznych argumentów przeciw takim zapisom. Sąd prawomocnie unieważnił zapisy dotyczące tych działek. Miasto przez dziewięć lat nie podjęło żadnych działań mających na celu realizację funkcji publicznych na tych terenach – nie odkupiło od właścicieli ich, tylko zabrało możliwość zagospodarowania – przypomniała Makulec-Nowakowska.

Przedstawicielka spółki podkreśliła, że przyjęcie regulacji zaproponowanych w projekcie, jest rozwiązaniem nieracjonalnym. Dodatkowo stwierdziła, iż nieprawdą jest, że tereny należące do Arge Nieruchomości są ostatnimi niezabudowanymi w sąsiedztwie.

– Jesteśmy otwarci na dialog z realizacją funkcji publicznych na gruntach prywatnych. Jeśli państwo odstąpicie od przystąpienia od planu, spółka deklaruje zbycie części terenów – około hektara na rzecz miasta za symboliczną złotówkę – zaproponowała w imieniu spółki.

Do tej propozycji nikt się nie odniósł, jednak radna Aleksandra Owca (KdM) stwierdziła, że nie należy odstępować od przygotowania planu, natomiast wszelkie szczegóły ustalić już na etapie projektu.

Tłumaczenia urzędników

Inną sprawą, którą podniósł przewodniczący komisji planowania przestrzennego Grzegorz Stawowy (KO), jest kwestia braku jakichkolwiek działań miasta w tej sprawie. – Dlaczego przez półtora roku od wyroku nie przystąpiono z właścicielem do rozmówców ani nie podjęto żadnych działań, aby tam uchwalić plan? Tam za chwilę będzie kolejne wielkie osiedle na 100 tys. PUM – dopytywał.

Urzędnicy bronili się ustaloną przez poprzednie władze Krakowa hierarchią zadań. Dyrektor wydziału planowania przestrzennego stwierdziła, że planiści mieli za zadanie przygotowywać większe projekty: w tym prace nad nowym studium, a obecnie Planem Ogólnym.

Jolanta Czyż podkreśliła, że zasoby ludzkie są ograniczone i oddelegowanie pracowników do innego, nawet mniejszego zadania, szkodzi większym opracowaniom. – Poprzedni pan prezydent uważał, że nie ma presji z tego typu sprawami, jak te z uchyleniem wyroku sądu – dodała.

Dyrektor wydziału skwitowała, że oczywiście, jeśli będzie taka wola radnych, to urzędnicy zajmą się tym planem, jednak kosztem prac nad uwagami, które w liczbie około 20 tys. wpłynęły do urzędu miasta.

W tej sprawie jeszcze jedną istotną rzeczą jest kwestia zabezpieczenia przed zabudową potencjalnej trasy kolejowej, łączącej Nową Hutę z Dworcem Głównym. Aby w przyszłości możliwe było ułożenie tam torów, potrzeba część terenu wpisać pod taką funkcje, o co zabiegał radny Włodzimierz Pietrus.

Radni ostatecznie zagłosowali za przystąpieniem do sporządzenia planu miejscowego.

 

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Czyżyny