News LoveKraków.pl

Sądy dziurawią plany miejscowe. Radni chcą je załatać

Zdjęcie ilustracyjne fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Mimo że Kraków jest praktycznie cały pokryty planami miejscowymi, z czasem zrobiło się w nich wiele dziur. Jest propozycja, by je załatać za jednym lub dwoma zamachami.

Wyroki sądów uchylające konkretne części planów miejscowych są problematyczne z punktu widzenia miasta. Urząd tłumaczy, że nie ma na tyle mocy przerobowych, by je uzupełniać na bieżąco i skupia się na realizacji większych planów. Pojawiła się inicjatywa, która może rozwiązać ten problem.

Komisja planowania przestrzennego miesiąc temu zapoznała się ze zaktualizowaną prezentacją na temat wyroków sądów administracyjnych, które uchylały częściowo plany miejscowe. Czasem wyroki dotyczą małych działek, jednak nierzadko dużych terenów, które w zamyśle miały być uratowane przed zabudową i pozostać zielone.

Do tej pory sporadycznie miasto wychodziło z inicjatywą łatania dziur, skupiając się na tworzeniu nowych planów, które swoim zasięgiem obejmowały większe obszary miasta. Kraków jest obecnie w 80 procentach pokryty planami miejscowymi.

Czas na łatanie dziur

– Wraz z innymi radnymi ustaliliśmy, że każdy ma przeglądnąć listę wyroków i zgłosić postulaty przestąpienia do miejscowych planów. Najprawdopodobniej taki projekt powstanie już po wakacjach. W założeniu ma łatać dziury – wyjaśnia radny Grzegorz Stawowy (KO), szef komisji planowania przestrzennego w radzie miasta.

Jak na razie nie jest powiedziane, jak technicznie będzie to wyglądało. W grę wchodzi jeden duży plan na cały Kraków, ale też jest możliwość tworzenia ich większej liczby – czy to w podziale na dzielnice, czy też w inny sposób.

To strategiczna decyzja. I zamiast bawić się w mniejsze plany, stworzymy coś większego. A im większy obszar, tym większej liczbie osób na nim zależy i szybciej to wszystko się toczy – dodaje radny.

Wyścig z czasem

Nieco pesymistycznie do tego pomysłu podchodzi radny Łukasz Maślona (Kraków dla Mieszkańców). – Ze względu na rozległy obszar, który takim planem miałby zostać objęty, rodzi się wątpliwość, czy zdążymy. Tu bardzo często mamy taki wyścig z czasem – stwierdza. Chodzi o kwestie składania przez deweloperów czy osoby fizyczne wniosków o wydanie warunków zabudowy i w konsekwencji pozwolenia na budowę.

Radny Maślona zwraca uwagę, że często cel jest osiągany poprzez samo złożenie wniosku o rozpoczęcie procedury. – Inwestor widzi, że rada się tym interesuje i często sam się wycofuje z planów – tak, jak w przypadku działek przy Bonarce – dodaje.

– Więc, jeśli urząd jest w stanie tak szybko obrobić tak wiele działek, bo chodzić może o kilkadziesiąt różnych lokalizacji, to oczywiście można się nad tym zastanowić – stwierdza.