Wakacje w Polsce? „Akumulacja całego narodu na turystykę krajową spowoduje olbrzymie podwyżki cen”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Rząd stopniowo odblokowuje polską gospodarkę, ministerstwo rozwoju pracuje nad bonem turystycznym „1000+” i mimo to nowych klientów w biurach podróży nie przybywa. Kontrolę na granicach przedłużono, więc następuje zwrot w stronę turystyki krajowej.

Najbardziej dochodowy okres wakacyjny dla branży turystycznej zbliża się wielkimi krokami, a sytuacja finansowa firm autokarowych, przewodnickich czy ośrodków noclegowych niewiele się poprawiła. – Głównie kontaktują się z nami klienci, którzy wykupili już u nas wycieczki wcześniej i zastanawiają się – co dalej? – Pojedyncze, nowe rezerwacje zdarzają się, ale nie ma tego tyle, co w normalnych warunkach – wyjaśnia kierownik sprzedaży z biura podróży Abdar, specjalizującego się głównie w wyjazdach objazdowych po kraju.

Turystyka zagraniczna jest w jeszcze trudniejszej sytuacji. – Większość zapisów na wyprawy pochodzi jeszcze z początku roku. Znacznie mniejsza liczba nowych rezerwacji wynika nie tylko z obaw przed koronawirusem, ale głównie z niepewności co do obostrzeń prawnych, zamykania granic, ryzyka kwarantanny czy sytuacji ekonomicznej poszczególnych osób – wyjaśnia Dominik Padalis z biura podróży Supertramp.

– Osoby, które często podróżują, nie wyobrażają sobie jednak, że na jesień nie będą mogły wyjechać. Jak tylko dostaną zielone światło na podróże, deklarują zapisy – dodaje Padalis.

Turystyka krajowa

Firmy próbują dostosować się do nowych realiów. – Planujemy nowy program w związku z zaistniałą sytuacją dookoła Bałtyku autokarem – Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia, Norwegia, Szwecja – mówi przedstawiciel biura Supertramp, które głównie zajmuje się turystyką pozaeuropejską.

Bieszczady, Mazury i Kielecczyzna to kierunki turystyczne, które mogą wieść prym w najbliższym okresie wakacyjnym. – Zachęcam wszystkich Polaków do większej aktywności w kraju w tym roku. Mamy piękne morze, jeziora, góry. Podróże samochodem, indywidualne, rodzinne. Myślę, że w te wakacje to powinny być dominujące sposoby podróży – promował turystykę krajową Andrzej Gut-Mostowy, wiceminister rozwoju w wywiadzie dla RMF24.

Padalis jednak nieco sceptycznie podchodzi do tego pomysłu. – Akumulacja całego narodu na turystykę polską spowoduje olbrzymie podwyżki cen. Do tej pory noclegi nad Bałtykiem były i tak stosunkowo drogie, obecnie obserwujemy nawet dwukrotną podwyżkę. Ten zwrot w stronę turystyki krajowej wspomoże polski rynek, ale może również do siebie zrazić. Może być tak, że weekend nad Bałtykiem będzie kosztował tyle samo, co dwutygodniowy wyjazd all-inclusive do Egiptu – wyjaśnia.

Wakacje jeszcze w tym roku?

– Wycieczki, które nie mogły się odbyć w związku z koronawirusem, musieliśmy odwołać. 25 procent osób żądało zwrotu pieniędzy, natomiast pozostałe 75 proc. wybrało voucher turystyczny albo przeniosło wyjazd na inny termin, głównie na sierpień lub wrzesień – tłumaczy przedstawiciel biura Abdar.

Polska zdecydowała o przedłużeniu kontroli granicznej do 12 czerwca. Nie wiemy, czy później będziemy mogli wyjechać za granicę, ale pojawiają się pomysły, aby robić to stopniowo. Grupa Wyszehradzka, czyli Czechy, Słowacja i Węgry miałyby być pierwszym zagranicznym kierunkiem podróży Polaków w te wakacje.

Rządzący przygotowują również inne rozwiązanie, które wesprze firmy z sektora turystyki. To bon turystyczny. – Byliśmy optymistycznie nastawieni, gdy tylko usłyszeliśmy o tym pomyśle. Jednakże z docierającymi do nas kolejnymi informacjami i ograniczeniami, nie oczekujemy od tego rozwiązania zbyt wiele. Wydaje się, że minister Gut-Mostowy rozumie sytuację panującą w branży, ale na razie to tylko obietnice – ocenia Padalis.

Wiceminister mówił, że projekt ten będzie kosztował budżet państwa 7 miliardów złotych, ale część kosztów mieliby ponieść również pracodawcy. 90 procent kosztów pokryłoby państwo, pracodawcy – 10 procent. Bon ma być przeznaczony dla zatrudnionych na umowie o pracę i do wykorzystania wyłącznie w ramach turystyki krajowej.