Andy Tryba: Nie lubię firm outsourcingowych, bo chcą płacić jak najmniej [Rozmowa]

Andy Tryba fot. Crossover

W przeszłości dyrektor strategii w Intel Corporation i doradca Białego Domu ds. przyszłości pracy i inżynierii talentów, dziś CEO startupu Crossover. Andy Tryba od 2014 roku z powodzeniem prowadzi innowacyjny model pracy zdalnej dla wiodących amerykańskich gigantów w dziedzinie informatyki, ekonomii, branży HR. CEO Crossover opowiada w rozmowie z LoveKraków.pl m.in. o błędach, które popełniał w czasie zarządzania firmami, o kierunkach rozwoju rynku pracy i różnicach między startupami a outsourcingiem.

Łukasz Dankiewicz, LoveKraków.pl: Dlaczego zdecydowaliście się, że utworzycie w Krakowie swoją siedzibę?

Andy Tryba, CEO Crossover: Widzieliśmy, że w Krakowie pracuje wielu dobrych ludzi, część z nich jest już u nas. Zaczynaliśmy od 100 osób, teraz jesteśmy gotowi zatrudnić już 200. Macie też bardzo dobre uniwersytety, dlatego zainwestujemy tu znacznie więcej.

Mimo że oferujecie pracownikom pracę zdalną, szukacie lokalizacji na swoją siedzibę. Dlaczego?

Jak będzie nas jeszcze więcej, to fajnie mieć takie miejsce, gdzie pracownicy mogą się spotkać. Stawiamy na co-working, chcemy przestrzeni, gdzie będą mogli porozmawiać czy napić się piwa. Oczywiście chcielibyśmy być w ścisłym centrum, bo macie tu pięknie. Sprawdzamy, jakie są biura co-workingowe, gdzie moglibyśmy się ulokować.

Nawiążę do pracy zdalnej. Jest to kierunek, w którym zmierza rynek pracy?

Jak myślisz o komputerach, to teraz wszystko idzie w chmurę, tak samo jest z pracą. Nie ma znaczenia, gdzie ją wykonujesz, bo jesteś online. Oczywiście współpraca między ludźmi nadal jest najważniejsza, ale jeśli piszemy do siebie, to nie ma znaczenia, czy siedzimy biurko w biurko, czy jesteśmy w domu. Jest to kierunek, w którym zmierza rynek pracy. My wierzmy w to, że drużyny są w chmurze. Chodzi o to, jak je zbudować i jakie powierzyć im zadania. Gdy stworzymy drużynę idealną, to później wystarczy jedynie rozliczyć ją z jej pracy.

Pracowałeś w wielu instytucjach. Jak doszło do tego, że Crossover pojawił się na rynku?

Wszędzie, gdzie pracowałem, byłem odpowiedzialny za przyszłość pracy. W Intelu patrzyłem, jak ludzie współpracują z technologiami i doszedłem do jednego wniosku. Skoro wszystko idzie do chmur, to ludzie też do nich pójdą. W czasie pracy dla Białego Domu sprawdzałem, gdzie są te największe talenty. Dostrzegłem, że poza USA więcej ludzi edukowało się w technologiach. Widziałem, jak niektóre kraje idą do góry, a Stany cały czas są niżej. Uznałem, że nie jest najważniejsze, gdzie jesteś, ale jak jesteś dobry. Jeśli potrafić robić najlepsze rzeczy, to możesz mieszkać w Polsce, mieć najlepsze zlecenia i dobrą płacę.

Co spowodowało, że rzuciłeś dawny tryb pracy? Wypalenie zawodowe?

Uwielbiam Intel, mam tam wielu przyjaciół. Praca w Białym Domu też była świetna, ale zdecydowała misja społeczna. Chciałem udowodnić, że można stworzyć taki startup, gdzie dajemy pensje adekwatne do umiejętności. Zatrudniamy na o wiele wyższych pensjach, ale tylko dlatego, że wszyscy są w chmurze, nie różnicujemy ich pensji ze względu na kraj pochodzenia.

O jak wysokich zarobkach mówimy?

Sobotni hackhaton w Krakowie jest między innymi dla Chief Architect’ów Java. Oferujemy 50$ dolarów za godzinę, czyli 100 tysięcy dolarów rocznie. Gdy ktoś nie ma takiego doświadczenia zawodowego, mamy też niższe oferty. Płacimy np. 60 tysięcy dolarów.

Kogo szukacie?

Przede wszystkim ludzi, którzy potrafią pracować zdalnie. Muszą być zdyscyplinowani i pracować etycznie. To są miękkie umiejętności, ale szukamy też ekspertów ze zdolnościami managerskimi. Muszą być najlepsi w tym, co robią.

Krakowski rynek pracy zdominował outsourcing. Odcinacie się od takiego modelu pracy?

Nie lubię firm outsourcingowych, bo ich model pracy polega na tym, żeby płacić ludziom jak najmniej, równocześnie biorąc jak najwięcej. Wtedy ani człowiek, który pracuje, ani klient, który przepłaca, nie jest szczęśliwy. My podchodzimy do tego zupełnie inaczej. Jak klient chce zapłacić za czyjąś pracę 50$ za godzinę, to my tyle płacimy. Wtedy bierzemy 10% od klienta za obsługę. Nasz model jest lepszy dla obu stron.

Jawne zarobki to dobry sposób na pozyskanie pracownika?

Zawsze w ogłoszeniach pokazujemy pensje. W Polsce często na rozmowach kwalifikacyjnych pytają: ile chcesz zarabiać? My pokazujemy wszystko. Należy pamiętać, że outsourcing bierze od 30 do 50% tego, co wypracuje pracownik. My bierzemy 10% i to od klienta.

Niewiele polskich startupów osiąga spektakularny sukces. Gdzie popełniają błędy?

Tworzę już trzeci startup i uważam, że trzeba mieć trochę szczęścia, dobrych ludzi i dobry pomysł. Mówię wszystkim osobom ze świata biznesu, że tworząc startup trzeba uczyć się zarówno na poprzednikach, jak i na swoich błędach. Wszystko po to, żeby kolejny startup był lepszy.

Na jakich błędach się uczyłeś?

Na wszystkich (śmiech). Warto sięgnąć po książkę The art of the start Guya Kawasakiego. Opisał on wszystkie błędy popełniane przez startupy. On jest inwestorem startupowym i widział już wszystko. Wracając do pytania, są dwa błędy, które powtarzam cały czas. Po pierwsze, nic nie wiem, dopóki nie poproszę drugiego człowieka, by swoje pieniądze wsadził w moją kieszeń. Druga zasada to to, że jeśli znasz swój podstawowy produkt i nie znienawidziłeś go, to jeszcze go nie znasz. Możesz dwa lata pracować nad produktem dla klienta, a finalnym odbiorcą okaże się zupełnie ktoś inny. Te dwa błędy popełniłem na pewno, ale jesteśmy startupem i cały czas się uczymy.

Powszechnym błędem jest też zachłyśnięcie się pierwszymi większymi pieniędzmi. Mówię tu np. o kupowaniu ekskluzywnego samochodu za połowę dochodów. Czy jest jakaś recepta, ile środków należy przeznaczyć na rozwój produktu?

Cash is king, dlatego że trzeba płacić swoim ludziom. Nie jest ważne piękne biuro czy ekskluzywne logo, trzeba dobrze zapłacić ludziom, żeby firma się rozwijała. Drużyna jest najważniejsza, bo później wszystko może inaczej wyglądać.

Nawiązując do rozwoju, gdzie kończy się startup, a zaczyna duże przedsiębiorstwo?

Intel, w którym pracowałem, zatrudniał 100 tysięcy pracowników, Biały Dom również posiadał rozbudowaną administrację, były też firmy, gdzie pracowałem sam. Crossover jest czymś pomiędzy. Mamy 100 osób w głównym zespole, i dwa tysiące programistów na całym świecie. Firmy niezależnie od tego czy są duże czy małe, mogą pracować jako startup. To nie chodzi o to, ile ludzi pracuje, tylko o sposób myślenia. Wszystkie firmy chciałyby być startupem, bo można szybko zmieniać decyzje, poprawiać się. Dlatego uważam, że startup to mentalność. Nawet za 10 lat możemy być startupem, bo każdy pracownik może znaleźć lepszy sposób. Chodzi o to, żeby każdy wiedział, że jego zdanie też jest ważne.

News will be here