Minęło 26 lat od upadku komunizmu, a Zabłocie zamiast pozostać prężnie rozwijającą się częścią Krakowa zaczęło stopniowo popadać w ruinę. Teraz niszczejące poprzemysłowe budynki stają się zapleczem dla lokalnego biznesu. Pełno tu innowacyjnych firm, klimatycznych startupów, często ulokowanych w poindustrialnych obiektach.
Zmiany widoczne są na naszych oczach. Dookoła powstają oryginalne restauracje, winiarnie, kluby, a niektóre niszczejące budynki adaptowane są na lofty, dzięki czemu odzyskują dawny blask. Zabłocie stało się również ważnym elementem krakowskiej doliny krzemowej.
Zabłocie „must-see”
Zdaniem Krzysztofa Langera, dyrektora w Agencji Kreatywnej Admind, która mieści się przy ulicy Przemysłowej, aby jak najdłużej zachować przemysłowe dziedzictwo okolicy, kolejne obiekty powinny trafiać do rejestru zabytków. Docenia też, że na Zabłociu stawia się na szeroko pojętą kreatywność i kulturę współczesną z zachowaniem ogromnego szacunku do tradycji.
– Moim zdaniem, mamy do czynienia z nieprzeciętnie stylową dzielnicą – zwłaszcza dla tych, którzy lubią zróżnicowanie i specyficzny, oryginalny klimat. O ile Rynek czy Kazimierz mają już ugruntowaną pozycję na turystycznej mapie Krakowa, tak prawobrzeżna część miasta dopiero zaczyna trafiać na zagraniczne listy “mustsee”. Trudno tutaj nie spotkać fantastycznego miksu postaci. Wystarczy przejść się w piątek bulwarem wiślanym i porozmawiać z przypadkowo napotkanym człowiekiem – a nuż okaże się, że to filmowiec, muzyk czy biznesmen, który całym sercem stoi za niegdyś zaniedbanym regionem naszego miasta – mówi Krzysztof Langer.
Historia kołem się toczy
Rozwijający się biznes na Zabłociu nie jest niczym dziwnym. Okolica od zawsze była kojarzona z prężnie działającym przemysłem. Już w średniowieczu funkcjonował tu port solny, w którym handlowano wydobywaną w Wieliczce solą kamienną. W okolicy mieściła się też podgórska elektrownia czy główna linia kolejowa w Galicji. To wszystko powodowało, że lokowało się tu wiele firm, m.in. fabryki Józefa Goreckiego i Lazara Korngolda, zakłady cynkownicze, a także fabryka „Emailia” przy ulicy Lipowej, znana później jako Fabryka Schindlera.
– Na Zabłociu dba się zarówno o napływ biznesu, jak i historię czy kulturę – choć wciąż niedostatecznie. Całe Podgórze już od długiego czasu walczy o odzyskanie dawnego, innowacyjnego statusu. W 26 lat po upadku komunizmu, ta część Krakowa trafiła choćby na listę “Top 10 Best Overseas Cities” brytyjskiego Guardiana. Usprawniono komunikację, pojawiła się Krakowska Akademia, walczymy o park – wylicza Krzysztof Langer.
Inwestorzy docenili okolicę
Ponowne pojawienie się biznesu na Zabłociu dostrzeżono również za granicą. Przykładem jest chociażby zainteresowanie inwestorów z Deutsche Telekom, którzy przy ulicy Przemysłowej utworzyli hub:raum. Wszystko po to, aby współpracować z najlepszymi startupami, które w przyszłości będą wspierać usługi T-Mobile.
– Deutsche Telekom, tworzący hub:raum, brał pod uwagę różne lokalizacje, nie tylko w Polsce. Dostrzeżono jednak siłę środowiska startupowego w Krakowie i jego ogromny potencjał. Startupy, które tutaj mamy, podbijają świat. Kraków to najlepsze miejsce, aby rozpocząć przygodę z globalnym biznesem – mówi. Łukasz Cieśla. operations & program manager z hub:raum.
„Zmiany idą w dobrym kierunku”
Radości z rozwoju tej części Podgórza nie ukrywają też deweloperzy, którzy coraz chętniej budują w tej części miasta. Drugie życie Zabłocia to też wzrost zainteresowania ze strony potencjalnych mieszkańców.