Pieniądze do ręki zamiast emerytury?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma nowy pomysł, jak zreformować obecny system emerytalny. Osoby, które przez określony czas nie miały opłaconych składek nie dostaną emerytury, ale państwo zwróci im wpłacone na ten cel pieniądze – informuje Gazeta Wyborcza.

Z najnowszych prognoz ZUS wynika, że około 80 tysięcy Polaków dostaje emeryturę niższą niż minimalnej, która wynosi 882 złote brutto. ZUS rekomenduje niewypłacanie emerytur osobom, które sporadycznie pracują na etacie lub na umowach o dzieło, pozbawionych składek emerytalnych. Otrzymywałyby je osoby, które mogą poświadczyć 15 lat pracy w przypadku kobiet i 20 lat w przypadku mężczyzn.

ZUS uważa też osoby, które mają odłożone niewielkie składki straciłby sporą część ze względu na przelewy przekraczające często wartość samego świadczenia. – Bez wątpienia osoby o bardzo krótkim stażu nie powinny mieć prawa do comiesięcznego świadczenia. Bo koszty w tym wypadku rzeczywiście są bardzo duże, ale wydaje się, że ZUS na zbyt wysokim poziomie ustanowił staż uprawniający do emerytury. Mogłoby to być nie 15 czy 20 lat, a 5 lat opłacania składek – uważa Łukasz Wacławik, specjalista od ubezpieczeń społecznych z krakowskiej AGH.

Z jego obliczeń wynika, że mężczyzna zarabiający przez 10 lat średnią krajową odłoży na emeryturę w wysokości 500 złotych brutto, a zarabiając najniższą krajową – 200 złotych brutto. – Ludzie powinni mieć prawo do ich wypłaty, a ZUS chce im to uniemożliwić – dodaje.

W podobnym tonie wypowiada się Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku, który uważa, że jednorazowe wypłacenie środków może spowodować, że niektórzy wydadzą wszystkie pieniądze naraz i  naraża państwo na utrzymywanie tych osób z funduszy społecznych.