Hotel Campanile i Premium Art Hostel Easy One mieszczą się w jednym obiekcie, tworząc bazę tysiąca miejsc noclegowych. Oba zaliczyły dobry start, w czym pomogło ominięcie covidowego zastoju w turystyce.
Przy ul. Łojasiewicza 2 trwają ostatnie prace w dwóch obiektach, które tak naprawdę stanowią jedność. Odwiedziliśmy hotel i hostel, jedne z najnowszych tego typu obiektów w Krakowie.
Efekt Zakrzówka
W trzygwiazdkowym hotelu Campanile Kraków South mieści się 220 pokoi, z czego ponad 20 to pokoje rodzinne z częścią wypoczynkową. Na uwagę, obok restauracji Mucho Gusto z Michałem Górą w roli szefa kuchni, zasługuje stanowisko livecooking, gdzie można oglądać, jak przyrządzana jest włoska pizza. W restauracji dominuje menu śródziemnomorskie, ale nie brakuje kuchni typowo polskiej. W części wspólnej jest też chillbar ze strefą wypoczynku.
– Trwają prace wykończeniowe strefy SPA z sauną. Planujemy, że w tym roku zostaną oddane do użytku gości – mówi dyrektor hotelu Klaudia Pawłowska.
W sezonie letnim działa wypożyczalnia rowerów, a na terenie parkingu naziemnego dostępna jest stacja ładowania pojazdów elektryczny. Do dyspozycji gości będzie 90 miejsc w podziemnym parkingu, gdzie również trwają ostatnie prace wykończeniowe.
Co do gości, to wśród zagranicznych grup dominują Francuzi, Włosi i Hiszpanie. Klaudia Pawłowska nie narzeka na obłożenie i przekonuje, że budżet jest realizowany z nadwyżką. – Przy tak dużym obiekcie jak nasz- kwestia obłożenia jest trudna do wykonania. Jesteśmy jednak naprawdę bardzo zadowoleni z efektów – mówi Klaudia Pawłowska.
I zaskoczeni. Pozytywnie. – Nie braliśmy pod uwagę tego, że tak licznie będą nas odwiedzać rodziny z dziećmi. To bardzo dobrze funkcjonowało przez wakacje, codziennie w lobby widzieliśmy dużo dzieci. Wynika to w dużej mierze z lokalizacji, a konkretnie sąsiedztwa Zakrzówka – parku i kąpieliska. Cały czas miejska inwestycja wzbudza ciekawość, więc to nasz duży atut – zdradza Pawłowska.
– Mamy też mnóstwo uwag o tym, że wnętrza są nowoczesne, ekonomicznie i ergonomiczne w typowy dla marki sposób, a zarazem różnią się od tego, co znają z Francji czy innych miast Polski – dodaje.
Zmiany koncepcji na „łatwiejszą”?
Dla osób, które z jakichś powodów nie chcą skorzystać z hotelu, po przeciwnej stronie jest wejście do hostelu Easy One ze 120 czteroosobowymi pokojami rozmieszczonymi na pięciu piętrach. W środku znajdują się piętrowe łóżka z zasłonami oraz trzy pomieszczenia sanitarne. Każda kondygnacja to inny, wyrazisty motyw kolorystyczny oraz związane z Krakowem dzieła sztuki, przerobione z lekkim przymrużeniem oka.
Wizyta w hostelu zaczyna się od samodzielnego zameldowania się na kioskach. Na parterze znajduje się bagażownia, strefa wspólna z maszynami vendingowymi z przekąskami, napojami i artykułami higienicznymi. Jest też pralnia, gdzie goście mogą uprać i wysuszyć swoje rzeczy.
– Hostel sięga korzeniami do koncepcji akademika, który miał z uwagi na lokalizację tutaj powstać. Jednak zostało to zmienione po doświadczeniach w pandemii – tłumaczy dyrektor Pawłowska.
Początkowo właściciele obu obiektów sądzili, że hostel będzie alternatywą cenową dla podróżników, którzy przyjeżdżają do Krakowa na jedną noc i nie chcą płacić dużo za nocleg (ceny zaczynają się od 75 złotych za dobę). Okazało się jednak, że to nie kwestie ekonomiczne zaważyły na popularności hostelu.
Chodziło raczej o filozofię podróży i chęć poznawania oraz spędzania czasu z innymi ludźmi. – W częściach wspólnych goście wymieniają się opowieściami, doświadczeniami. To wszystko w czasie pandemii było mocno ograniczone – przypomina Klaudia Pawłowska. Teraz goście hostelowi mogą korzystać z sali do yogi, pilatesu, z pokoju gamingowego czy też zagrać w ping-ponga.
Wraz z rozpoczynającym się rokiem akademickim dyrektor Klaudia Pawłowska liczy na jeszcze większy napływ gości hostelowych, głównie studentów.