Rektor UEK: Inflacja galopuje, musimy zacisnąć pasa

W czerwcu inflacja konsumencka w Polsce wyniosła 15,5 proc. – podał GUS w najnowszym komunikacie. Ostatni raz ten poziom inflacji zdarzył się w latach 90. Jak się zachować w obecnej sytuacji? Jak radzi sobie Kraków w obliczu postępujących wzrostów cen?

Łukasz Jeżak, LoveKraków.pl: Najnowsza projekcja NBP dotycząca inflacji i PKB zakłada bardzo wysoką inflację w najbliższych kwartałach i mocne spowolnienie gospodarcze. Jak to się realnie odbije na naszym codziennym życiu? Będzie trudniej o pracę, a produkty w sklepach będą coraz droższe?

Stanisław Mazur, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie: Wysoka inflacja wpływa niekorzystnie na nasze codzienne życie. Powoduje spadek siły nabywczej naszych portfeli, czyli za tą samą kwotę możemy nabyć coraz mniej towarów czy usług. Inflacja pożera także nasze oszczędności, jak i powoduje wzrost bezrobocia (w najbliższych kwartałach może ono wzrosnąć z obecnych 2,9 proc. do ok. 5 proc.). Podnoszenie stóp procentowych, będące podstawowym instrumentem walki z inflacją – spowoduje, że wzrosną koszty kredytów, jak i ich uzyskanie stanie się trudniejsze.

Istnieje jakieś wyjście z tej sytuacji, czy może pozostaje nam jedynie bierne przyglądanie się postępującej inflacji? Analitycy NBP szacują nawet 27 proc. w styczniu 2023 roku.

Walka z inflacją wymaga aktywnych i przemyślanych działań rządu. Ich istotą jest skoordynowanie polityki monetarnej (wzrost stóp procentowych) z polityką fiskalną (wydatki budżetowe) oraz spójna polityka komunikacyjna rządu i banku centralnego (a to nie wygląda obecnie najlepiej). Bez zapewnienia spójności tych działań walka z inflacją jest nieskuteczna i bardzo kosztowana. Największym wyzwaniem w walce z inflacją jest jej obniżanie, jednocześnie nie wywołując recesji.

Czy powinniśmy się czegoś obawiać w związku z tak przyspieszającą inflacją?

Galopująca inflacja powoduje, że ubożejemy, stać nas na mniej, musimy odłożyć nasze plany zakupowe i inwestycyjne, czyli po prostu musimy zacisnąć pasa. To nic przyjemnego dla nas jako konsumentów.

Dla gospodarki jednak wysoka i długotrwała inflacja może oznaczać stagflację. To sytuacja polegająca na równoczesnym występowaniu tak wysokiej inflacji, jak i spadek produkcji – to bardzo niebezpieczne zjawisko. Miejmy nadzieję, że nam się to nie przytrafi.

Jak rektor ocenia wpływ inflacji i obecnej sytuacji gospodarczej na Kraków i Małopolskę? Czy lokalny rynek mocno na tym ucierpi?

Gospodarka Krakowa i Małopolski jest zintegrowana z krajową i globalną. W konsekwencji Małopolanie odczuwać będą, podobnie jak i mieszkańcy innych państw i regionów, negatywne konsekwencje inflacji oraz coraz bardziej prawdopodobnej recesji gospodarczej.

Warto jednak zwrócić uwagę na pewne cechy gospodarki Krakowa, które mogą powodować, że te negatywne konsekwencje będę mniej dotkliwe. Są to: coraz wyższe zaawansowanie technologiczne firm, ich rosnąca innowacyjność i konkurencyjność, a także wysoki potencjał adaptacyjny, jak również silnie powiązaniami z regionami metropolitalnymi.

Nie sposób nie wspomnieć o zaradności lokalnych przedsiębiorców i ich potencjalne konkurowania na rynkach krajowych i międzynarodowych. Ponadto wysokie kompetencje zawodowe pracowników (to podstawowy czynnik, który skłania inwestorów do zakładania firm w naszym mieście) oraz wysoki potencjał intelektualny i społeczny, w znacznej mierze, wynikający z silnego sektora szkolnictwa wyższego. To bardzo ważne zasoby zarówno w okresie prosperity, jak i w czasie spowolnienia gospodarczego.

News will be here