Prezes firmy deweloperskiej szczerze o cenach mieszkań. „Lepsza dla rynku jest stabilizacja”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

GUS poinformował, że przez pierwsze dwa miesiące tego roku oddano do użytkowania ponad 11 proc. mniej mieszkań niż przed rokiem. Małopolska natomiast spadła na trzecie miejsce wśród województw pod względem wskaźnika nowych inwestycji.

Do tej pory nasze województwo plasowało się tuż za Mazowszem pod względem liczby mieszkań oddanych do użytkowania (2,9 tys.), mieszkań których budowę rozpoczęto (3,3 tys.) oraz na których budowę wydano pozwolenia (3,9 tys.).

W całej Polsce, jak podaje Główny Urząd Statystyczny, w tym czasie oddano do użytkowania 30,8 tys. mieszkań (11,7 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2023 roku). Z tego ponad 18 tys. lokali wybudowali deweloperzy. Wzrosła natomiast liczba budowanych mieszkań. W ciągu pierwszych dwóch miesięcy inwestorzy rozpoczęli prace przy ponad 36 tys. mieszkań, co stanowi wzrost w porównaniu z ubiegłym rokiem o 79 procent.

Co słychać na rynku?

Według firmy z branży nieruchomości SonarHome średnia cena metru kwadratowego na krakowskim rynku nieznacznie przekroczyła 14 tys. złotych. Od początku roku cena ta wzrosła o nieco ponad 3,5 proc. Według portalu Otodom średnia cena z rynku pierwotnego to 15,1 tys. zł/mkw. natomiast na wtórnym to już 16,5 tys. złotych za metr kwadratowy. Oprócz cen ważny jest czas sprzedaży. Według SonaHome, wynosi on obecnie 74 dni.

Niedawno Adrian Potoczek z Polskiego Związku Firm Deweloperskich tłumaczył, że nie jest to optymalna sytuacja. – Mamy najkrótszy czas sprzedaży oferty w Polsce – dziś to dwa miesiące, a symptomem zdrowego rynku jest czas od pięciu do siedmiu miesięcy – powiedział.

Kilka dni temu spółka akcyjna Dom Development pochwaliła się swoimi wynikami finansowymi. Wśród informacji pojawiła się ta mówiąca o największym wzroście sprzedaży w Krakowie. Wielokrotnie już pisaliśmy o powodach ogólnego odżycia rynku. Potwierdza to również Marcin Rams, prezes Dom Development Kraków.

– Jednym z powodów takiej sytuacji jest niewątpliwie poprawiająca się zdolność kredytowa klientów, co wynika zarówno ze złagodzenia kryteriów jej wyliczania, spadku stóp procentowych, ale także rosnącego poziomu wynagrodzeń – mówi.

Ale to jednak nie wszystko. Rams zwraca uwagę na rozwinięty rynek najmu mieszkań. – To oznacza, iż zakupy mieszkań na własne potrzeby oraz przez inwestorów były bardzo ważnymi elementami popytu i ta sytuacja w moim odczuciu w ostatnim czasie się nie zmieniła – stwierdza Marcin Rams.

Gwałtowny wzrost cen niekorzystny?

Obecnie, jak wynika z wcześniej podanych informacji, podaż nadal nie nadąża za popytem, a to kończy się jednym: wzrostem cen. Powody również są znane: według inwestorów to brak ziemi, zmieniające się przepisy i długi czas oczekiwania na wydanie decyzji administracyjnych.

– To są elementy, których zmiana nie będzie w moim odczuciu szybka – komentuje Rams.

To, zdaniem prezesa, nie zmieni się szybko, a rozpoczęte projekty inwestycyjne nie spowodują szybkiej odbudowy podaży.

–  Oznacza to, że przy utrzymującym się popycie ceny będą dalej rosły. Według mnie wzrost ten będzie jednak dużo wolniejszy niż w ostatnim roku. Zresztą tak duży wzrost, jak w ostatnim czasie, w dłuższej perspektywie nie jest dobry ani dla klientów, ani dla deweloperów – zdecydowanie lepsza dla rynku jest stabilizacja i wzrost cen nieznacznie powyżej inflacji – uważa Marcin Rams.

News will be here