Roboty Kasia i Mateusz wyeliminują kurierów? [Rozmowa]

fot. mat. pras.
Od maja w Krakowie trwają testy Kasi i Mateusza, robo-kurierów, którzy dostarczają jedzenie w centrum miasta. To rozwiązanie, które ma wypełnić lukę na rynku dostaw jedzenia. Restauracje chcą realizować więcej zamówień na wynos, ale brakuje im dostawców.

Delivery Couple to start-up z Lublina, który jest odpowiedzialny za Kasię i Mateusza, dostarczających obecnie jedzenie w Krakowie. Zaczęło się od rodzinnego miasta, potem była Warszawa, aż w końcu przyszedł czas na Kraków.

Łukasz Jeżak, LoveKraków.pl: Kim są Kasia i Mateusz i dlaczego w ogóle ich stworzyliście?

Beata Falińska, Delivery Couple: Kasia i Mateusz to roboty, które są kurierami, a ich zadaniem jest wypełnić lukę, jaka panuje wśród dostawców restauracji. Większość naszego zespołu pracowała kiedyś w gastronomii, tworzyliśmy aplikacje do zamówień jedzenia i z gastronomią mieliśmy dużo do czynienia. Wiemy, jakie problemy w gastronomii występują i brak kierowców jest tym największym wyzwaniem. Roboty to odpowiedź na ten najważniejszy problem niewystarczającej liczby dostawców jedzenia.

Wywodzicie się z Lublina, działacie też na terenie Warszawy i od niedawna w Krakowie. Ile w takim razie jest Kaś i Mateuszów?

Każdy kolejny robot to Kasia lub Mateusz i w każdym mieście funkcjonuje para. Nasze motto przewodnie brzmi: „razem możemy więcej, razem jesteśmy silniejsi”, a Kasia z Mateuszem są tego symbolem i ucieleśniają wizję naszej firmy.

Od 19 maja trwają testy w Krakowie. Czy tego typu rozwiązanie przyjmie się u nas na dłużej?

Rozwijamy produkt i badamy, czy to się tutaj przyjmie. Jednocześnie jesteśmy świadomi tego, że rynek w Polsce może jeszcze nie być gotowy na taką usługę, a już na pewno nie w małych miastach. Warszawa i Kraków to są miasta, w których faktycznie będziemy mogli działać, aczkolwiek prędzej czy później przeniesiemy się za granicę.

W jakie kraje celujecie?

Najwięcej tego typu robotów jest w Kalifornii, w Anglii też one funkcjonują od kilku lat. My na początek celujemy w stolice Hiszpanii i Niemiec. To są dwa rynki, które nas interesują. W Barcelonie na przykład są szerokie chodniki, więc nasze roboty będą miały ułatwione zadanie, jeśli chodzi o komunikację.

Dlaczego stawiacie wyłącznie na duże miasta?

W małych miejscowościach problem z zatrudnieniem kurierów nie jest tak dotkliwy. Poza tym w mniejszych miastach panuje inna kultura i mentalność – mamy tam do czynienia z pewną barierą dla innowacji. Chodzi też o płace kierowców, z którymi nie jesteśmy w stanie konkurować z uwagi na zaniżaną stawkę.

Myślicie, że tego typu roboty mogą wyprzeć tradycyjnych kurierów z rynku?

Tu nie chodzi o wyparcie, a o wypełnienie luki w zatrudnieniu. Kurier-robot nie będzie jeździł na dalekie odcinki, on ma za zadanie jak najszybciej dostarczyć przesyłkę na krótkich odcinkach.

Generalnie dowozimy zamówienia do 3 km – to dystans, który znajduje się na granicy opłacalności i zdrowego rozsądku, jeśli chodzi o transport jedzenia, choć w dużych miastach jest to często do 1,5 km. Tych zamówień jest tak dużo, a kurierów tak mało, że robot może pomóc restauracji wykorzystać swój potencjał, bo lokal może robić więcej zamówień, ale nie ma kto tych zamówień dostarczać.

Jak wygląda dostarczanie tych zamówień w Krakowie?

W Krakowie współpracujemy z firmą kurierską SzamaExpress. Tutaj firmy kurierskie mają problem z dostarczaniem jedzenia do centrum, gdzie nie wjeżdżają samochody, więc auto dostarcza jedzenie tylko do pewnego momentu, a potem przechwytuje je robot i dostarcza do klienta. Za każdym razem klient musi wyjść przed budynek odebrać zamówienie.

Roboty są autonomiczne czy zdalnie sterowane?

Taki robot nigdy nie będzie w pełni autonomiczny. Teraz to wygląda tak, że są odcinki, gdzie robot może jechać sam, ale w większości niezbędny jest operator, który decyduje o tym, czy robot może jechać dalej, czy powinien się zatrzymać. W przyszłości rola operatora będzie coraz mniejsza.

Roboty są w Krakowie od prawie miesiąca. Czy chcecie dalej je tutaj trzymać?

Teraz stoimy przed znakiem zapytania, jeśli chodzi o Kraków. Na pewno zostaniemy do końca czerwca, a potem zobaczymy. Stolica Małopolski to jest świetny i duży rynek dla nas. Dzięki firmie SzamaExpress mamy dostęp do wielu restauracji.

Co z kradzieżą? Nie obawiacie się, że ktoś skrzywdzi Kasię lub Mateusza?

Do żadnej kradzieży ani krzywdy jeszcze nie doszło. Liczymy się z tym, że w końcu może dojść do takiej sytuacji. W każdym razie na co dzień potykamy się z bardzo pozytywną reakcją ludzi – zatrzymują się, uśmiechają, robią zdjęcia.

Jak robot sobie radzi w trudnej sytuacji, w przypadku jakiejś przeszkody na drodze?

Robot sam się z problemu wykaraska albo poprosi przechodnia o pomoc, żeby go pchnął czy przestawił. W każdym mieście mamy też swojego człowieka, który jest w stanie dotrzeć na miejsce w ciągu minuty czy dwóch, dlatego nie zdarzyło się jeszcze, żeby zamówienie dotarło zimne do klienta.

Ile kosztuje taka usługa robo-kuriera dla restauracji i ile kosztuje budowa w ogóle takiego robota?

Kasia i Mateusz są dostępni na wynajem. Stawki są ustalane w zależności od liczby punktów restauracji w danym mieście, jej lokalizacji i na jakim dystansie dostarcza zamówienia. Wycena jest ustalana indywidualnie. Koszt budowy to kilkanaście tysięcy zł na tym etapie rozwoju i jesteśmy najtańszym tego typu rozwiązaniem na rynku.