Przez dwa lata 46 osób pracowało przy budowie AGH Solar Boat – łodzi napędzanej energią słoneczną. We wtorek na Wiśle miało miejsce oficjalne wodowanie pojazdu. W czasie uroczystości rozmawialiśmy z twórcami łodzi na temat jej możliwości i przyszłości, która stoi przed zespołem z AGH.
Łukasz Dankiewicz, LoveKraków.pl: Co odróżnia waszą łódź od tych, które na co dzień możemy zobaczyć na Wiśle?
Janusz Sawicki, koordynator sekcji elektrycznej AGH Solar Boat: Oprócz tego, że jest ona zasilana energią słoneczną, to zastosowaliśmy tzw. hydroskrzydła. Dzięki temu po osiągnięciu pewnej prędkości hydroskrzydła generują siłę nośną, która wyniesienie kadłub naszej łodzi ponad powierzchnię wody. To znacząco redukuje opory przy takim samym wydatku energetycznym. Dodatkowo mamy aktywny system stabilizacji oraz szereg czujników, które dbają o poprawne płynięcie łodzi. Wszystkie pomiary przesyłane są w czasie rzeczywistym na ląd, gdzie team może obserwować, co się aktualnie dzieje z łódką i w razie potrzeby dać nam przez radio pewne wskazówki.
Czym kierowaliście się przy dobrze materiałów?
Dla nas najważniejsze było, żeby łódź była jak najlżejsza. Wszystko było w tym celu optymalizowane, od elektryki po części konstrukcyjne.
Anna Popiołek, współkoordynator projektu: W trakcie realizacji projektu zdecydowaliśmy się na zastosowanie bardziej nowoczesnych rozwiązań. Wykorzystaliśmy włókno węglowe, chociaż wygenerowało nam to dodatkowe koszty. Należy pamiętać, że dalej jest to projekt studencki. W zawodach wystartujemy w kategorii A, która przez regulamin narzuca nam moc paneli, wielkość pokładu czy gabaryty łódki. To obniżyło trochę koszty.
Jak zrodził się pomysł na stworzenie łodzi solarnej?
To wspólne przedsięwzięcie Akademickiego Klubu Żeglarskiego i koła naukowego Eko-Energia. Łączy nas zainteresowanie odnawialnymi źródłami energii oraz żeglarstwem. To nasze ogromne pasje. Moment zapalny to zawody w Monako, które jest ziemią obiecaną wszystkich żeglarzy. Dwa lata temu wysłaliśmy tam ekipę zwiadowczą i stwierdziliśmy, że wystartujemy z własną łodzią.
Czego możemy spodziewać się w najbliższym czasie?
Już za miesiąc zapraszamy do Monako, gdzie odbędą się międzynarodowe zawody, gromadzące drużyny z całego świata. W tym roku mamy przyjemność być jedyną drużyną z Polski i będziemy walczyć o zwycięstwo.
Jakie możliwości łódki będą sprawdzane w czasie zawodów?
Janusz Sawicki: Nasza łódka będzie testowana w trzech konkurencjach. Są to: wyścig 1:1, slalom i wyścig wytrzymałościowy. To pozwoli na sprawdzenie jej zwrotności, szybkości i zdolności do rozsądnego zarządzania energią. W teście wytrzymałościowym mamy do przepłynięcia dwie mile morskie.
Wasz pomysł ma szansę na komercjalizację?
Jest to łódź zrobiona typowo pod zawody, ale można ją porównać do bolidu Formuły 1. Bolid jako taki nie może zostać sprzedany komercyjnie, ale rozwiązania w nim zastosowane przechodzą do świata biznesu. Projekty tego typu popychają rozwój technologiczny do przodu.
Co dalej? Może obiekt powietrzny?
Anna Popiołek: Łódź poniekąd lata, bo mamy hydroskrzydła. Jest to pierwsze dzieło naszych rąk. Przed nami jeszcze dużo pracy, bo chcemy być realną konkurencją. Nie wystarczy zbudować łódkę, trzeba jeszcze nią umieć pływać. Mamy nadzieję, że przed nami kolejne edycje, coraz lżejsze łódki i innowacyjne rozwiązania.