Zwolnienia w Poczcie Polskiej. Będą propozycje rocznej odprawy. Co z listonoszami?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Władze Poczty Polskiej będą chciały zredukować zatrudnienie o około 10 tys. pracowników. Zmiany te dotkną przede wszystkim osoby pracujące w szeroko pojętej administracji. To jeden z elementów restrukturyzacji spółki Skarbu Państwa.

O zmianach w Poczcie Polskiej w Krakowie mówił w środę prezes Sebastian Mikosz. Wspomniał, że obecnie podróżuje po całym kraju, aby osobiście przedstawić pracownikom – a jest ich około 62 tysiące –  zmiany, jakie nadejdą w przyszłości, ale również usłyszeć od nich uwagi.

– Zmienić się ma definicja tego, czym poczta będzie. Obecnie żyjemy z listów, a ten rynek gaśnie. Sami w  tym uczestniczymy, świadcząc usługi cyfrowe, przede wszystkim między urzędami a obywatelami. Musimy znaleźć dla siebie nowe miejsce, nowe usługi, aby utrzymać naszą sieć i odbudować stabilność finansową – stwierdził prezes Mikosz.

A jest co stabilizować. Pierwsze półrocze Poczta Polska kończy ze stratą w wysokości około 350 mln złotych i nie zapowiada się na poprawę w drugim półroczu. Władze przewidują, że sytuacja może się poprawić dopiero po  restrukturyzacji w połowie 2025 roku.

Zwolnienia i podjęcie rękawicy

Kierujący Pocztą Polską chcą iść kierunku sprzedaży detalicznej oraz usług finansowych. Wskazują, że równie ważne jest mocne wejście na rynek kurierski. – Nie jesteśmy dużym graczem, ale chcemy zacząć naszą ekspansję na rynku. Musimy znaleźć powód, aby nasza sieć dalej istniała – podkreślił Sebastian Mikosz.

Jednym z elementów restrukturyzacji będzie redukcja zatrudnienia. Mowa o około 10 tys. pracowników administracyjnych, czyli takich, z którymi klienci zazwyczaj nie mają kontaktu. To spora grupa, bo licząca blisko 30 tys. osób. Model obniżenia liczby zatrudnionych został tak przygotowany, by był jak najmniej bolesny dla zwalnianych.

Władze Poczty Polskiej postawiły na tzw. dobrowolne odejścia i przy tym wypłacenie 12-miesięcznej odprawy. Jednak to zarząd spółki będzie zwracał się do konkretnych pracowników, więc nie jest tak, że każdy będzie mógł się zgłosić.

Pracę stracą przede wszystkim ci zatrudnieni, których stanowiska albo staną się zbędne, albo zostaną zautomatyzowane. – Mamy ogromny dług technologiczny, a za tym przyjdzie zmiana zadań i to dość naturalne, że część ludzi nie będzie nam potrzebnych. Wokół tego jest już duże zainteresowanie – powiedział prezes PP. Obecnie 65 proc. kosztów spółki to płace.

Poczta na pewno nie będzie chciała pożegnać się z listonoszami oraz pracownikami placówek w tzw. okienkach. Prezes Mikosz zwrócił uwagę, że niezwykłą siłą Poczty Polskiej jest właśnie sieć placówek (jest ich około 7,6 tys.), która zapewnia dostęp do obywateli w każdej gminie. Drugi filar to zaufanie przez lata budowane przez listonoszy. Oznacza to, że w planie modernizacji nie ma mowy o zamykaniu placówek.

Ostatecznie klienci mają poczuć różnicę nie tylko jakościową, ale też cenową. Poczta nie przeskoczy cen regulowanych i ustalanych odgórnie, jednak chce mocno rywalizować z podmiotami prywatnymi. – Jesteśmy nastawieni na ogromną konkurencję – stwierdził Sebastian Mikosz.

Co się zmieni?

Jak poinformowała PP, zgodnie z planem transformacji placówki Poczty Polskiej zostaną dostosowane do potrzeb klientów w zależności od tego, gdzie są zlokalizowane. Inną rolę będzie pełnić placówka pocztowa w małej gminie, inną w dużym mieście.

W miejscach odległych od miast poczta stanie się Centrum Obsługi Obywatela. Będzie tam można odebrać tradycyjną przesyłkę (papierowo lub mailowo), odebrać emeryturę, ale też np. paszport lub inne dokumenty oraz kupić książki i zeszyty do szkoły. Największe placówki w miastach będą, poza funkcją pocztową, pełnić rolę placówki społeczno-kulturalnej, ale i komercyjnej galerii. Trwają już również prace nad nowym modelem placówki pocztowej dostosowanym do współczesnych realiów zarówno pod kątem układu, jak i wyposażenia czy asortymentu.