Urząd miasta po chwilowej przerwie znów zaczął organizować przetargi na sprzedaż mieszkań. Trzy lokale zostały sprzedane, o kolejne cztery powalczą podczas licytacji zainteresowani kupcy. Lewicowi radni miejscy sprzeciwiają się wyprzedaży lokali w ten sposób, choć wskazują, że większym problemem jest kwestia bonifikat.
Lokalni politycy i aktywiści miejscy zarzucali poprzedniej administracji Krakowa nieprzemyślaną wyprzedaż gminnego majątku. Chodziło głównie o mieszkania, działki budowlane oraz czasem całe kamienice.
Prezydent Aleksander Miszalski wstrzymał procedury i zlecił powtórne analizy wystawionych na licytację nieruchomości. Niedawno pisaliśmy o tym, że z listy 16 mieszkań, których miasto nie chciało, zostały wycofane trzy i włączone do programu „Mieszkanie za remont”. Na razie gmina nie będzie też pozbywać się kamienicy przy ul. Św. Gertrudy.
Wyniki miejskich przetargów
Tymczasem magistrat poinformował o zakończeniu licytacji na trzy mieszkania. 70-metrowy lokal w budynku na os. Ogrodowym mógł zostać sprzedany za minimum 520 tys. złotych. Ostatecznie cena została ustalona na 733 tys. złotych.
Nieco mniejsze, 67,5-metrowe mieszkania na os. Uroczym, którego cena minimalna wynosiła 525 tys. złotych zostało sprzedane za 724 tys. złotych. Trzeci z lokali, najmniejszy, 58-metrowy w budynku na os. Centrum C trafił do nowego właściciela, gdy ten wpłacił 577 tys. złotych, przebijając o blisko 90 tys. cenę wyjściową.
Duże mieszkania w centrum Krakowa na sprzedaż
W czwartek urząd ogłosił kolejne licytacje. Tym razem również dominują lokale w Nowej Hucie, ale w ofercie znalazło się też duże mieszkanie leżące w centrum Krakowa.
Mowa o 107-metrowy mieszkaniu w kamienicy przy al. Juliusza Słowackiego 44, 46 i 48 (co ciekawe Orlen chciał przebudować dwie kamienice obok tej nieruchomości, ale nie otrzymał na to zgody). Lokal położony jest na drugim piętrze i powstał z połączenia pustostanów – mieszkań nr 9 i10. Składa się z dwóch pokoi, pokoju z aneksem kuchennym, jasnej kuchni, dwóch łazienek z wc oraz trzech przedpokoi. Cena wywoławcza to 1,36 mln złotych. Mieszkanie jest do remontu. Kamienica jest objęta ochroną konserwatorską.
Na os. Krakowiaków 44 na sprzedaż jest natomiast 67-metrowe mieszkanie, składające się z trzech pokoi, łazienki, wc, kuchni i przedpokoju. Ogrzewanie zasilane jest z miejskiej sieci ciepłowniczej. Urzędnicy informują, że lokal wymaga remontu w zakresie ogólnobudowlanym. Blok z lat 50. XX wieku podlega ochronie konserwatorskiej. Cena wywoławcza to blisko 0,5 mln złotych.
Na osiedlu Wandy miasto dysponuje dwoma lokalami na sprzedaż: 62-metrowy w bloku nr 4 na drugim piętrze i 55-metrowym w bloku nr 32 na 10. piętrze. To mniejsze można nabyć za minimum 487 tys. złotych. Tak, jak poprzednie, wymaga remontu i znajduje się pod ochroną konserwatorską. Mniejszy z lokali jest tańszy o 40 tys. złotych, nie jest pod ochroną konserwatorską.
Ostatnim z listy jest 67-metrowy lokal w budynku na os. Centrum A 1, składający się z trzech pokoi, łazienki, wc, kuchni i przedpokoju. Blok jest wpisany do gminnej ewidencji zabytków. Cena wyjściowa – 505 tys. złotych.
Bez siły przekonywania?
Wiceprzewodnicząca komisji mienia i mieszkalnictwa, radna Aleksandra Owca jest przeciwna wyprzedaży miejskiego majątku, w tym mieszkań. Przypomina, że na początku obecnej kadencji rady miasta toczyły się – nawet między koalicjantami z Koalicji Obywatelskiej – spory o filozofię dotyczącą gminnego mienia.
– Przewodniczący komisji radny Tomasz Leśniak jest przeciwnikiem sprzedaży mieszkań i wyprzedaży majątku Krakowa. Jednak widać, że ta podstawa nie znajduje zrozumienia wśród koalicjantów z KO – stwierdza radna Owca.
Obecnie, zdaniem polityczki, spory, o których mówiła wygasły, a na pewno przestały toczyć się w przestrzeni publicznej. – Sądzę, że ukonstytuowała się zasada głosowania, że większość chce po prostu kontynuacji tego, co było w poprzednich kadencjach – mówi.
Aleksandra Owca miała nadzieję, że wraz z nowym prezydentem i radą miasta, pojawi się nowa i spójna polityka w tym zakresie. To pokazuje też, jaką siłę mają poszczególne kluby w radzie miasta. – Zakładam, że radny Leśniak ma niedużą siłę w koalicji i to, że przejawia w tym zakresie taką samą filozofią, jak ja, nie daje wiele, bo pozostali radni głosują za sprzedażą mieszkań – konkluduje.
Radna mimo to chce przekonywać władze miasta, by nie pozbywały się nieruchomości. – Powinniśmy ich bronić, a nie przeliczać na krótkoterminowe koszty – utrzymania czy remontu. W innym przypadku ta rzeczywista zmiana polityki mieszkaniowej nie nastąpi – uważa. Dodaje też, że powinno się zaniechać sprzedaży mieszkań z bonifikatą.
Koniec z bonifikatą? Rozmowy z prezydentem trwają
Radny Tomasz Leśniak również wskazuje na sprzedaże gminnych lokali z bonifikatą, jako na procedurę do wygaszenia. Przypomina również, że decydujące zdanie w zakresie mienia gminnego tak naprawdę ma prezydent. Rada w niewielu przypadkach ma wpływ na kwestie sprzedaży nieruchomości.
– Jesteśmy aktualnie w trakcie rozmów z prezydentem, aby wycofać się ze sprzedaży lokali z bonifikatą. Uchwały w tym zakresie przestały obowiązywać – tłumaczy i przypomina, że wcześniej najemcy mogli wykupić mieszkanie za 10 proc. jego wartości, a w późniejszych latach za połowę.
Tomasz Leśniak podkreśla, że miasto nie realizuje ustawy o ochronie lokatorów poprzez brak prowadzenia naborów na najem komunalny. – W związku z tym będziemy potrzebowali lokali – uważa.
I tu dochodzimy do kwestii przetargów. Według przewodniczącego komisji mienia i mieszkalnictwa można mieć wątpliwości co do zatrzymywania dużych, około 80-metrowych lokali, ale te mniejsze powinny zostać w zasobie. Argumentem za ich sprzedażą nie powinny być koszty remontu. – Obecnie ze środków rządowych jesteśmy w stanie pokrywać taki remont w 80 proc. Reszta zastaje na barkach miasta – podkreśla Tomasz Leśniak.