Na razie nie będzie żadnych zmian w sprawie pawilonu handlowego przy ul. Pachońskiego. Inwestor wycofał wniosek.
Zbudowany za czasów PRL-u budynek usługowy na planie kwadratu miał być wyburzony, a na jego miejscu inwestor planował wybudowanie 8-kondygnacyjnego bloku z dwoma piętrami przeznaczonymi pod usługi. Propozycja ta wywołała dużo emocji. Pojawiły się głosy zachwalające pomysł, ale też słowa ostrej krytyki.
Tej nie szczędził m.in. radny Łukasz Gibała (Kraków dla Mieszkańców). – To miejsce ważne przede wszystkim dla okolicznych mieszkańców, którzy jako pierwsi zgłosili się do mnie z tym tematem. Dla nich to nie tylko budynek – to ludzie, którzy tam pracują, to usługi, z których korzystają na co dzień, to kawałek ich dzielnicy. Pawilon od lat pełni naprawdę ważną rolę w życiu lokalnej społeczności. Jego likwidacja oznaczałaby nie tylko zniknięcie tej przestrzeni usługowej, ale także utratę miejsc pracy i dorobku wielu małych firm – napisał na swoim Facebooku, kilka dni po naszej publikacji na ten temat.
– Dzisiaj spotkałem się z przedsiębiorcami, którzy od wielu lat (niektórzy nawet ponad 30) prowadzą w tym miejscu swoje lokalne punkty usługowe, rzemieślnicze i handlowe. Wspólnie będziemy walczyć o to, żeby pawilon został zachowany! – napisał polityk.
„Wygrana”
Jak na razie wniosek ten nie będzie procedowany. – 3 kwietnia wnioskodawca wnoszący projekt zintegrowanego planu inwestycyjnego obszaru „Rejon ul. Henryka Pachońskiego” wycofał go. Do pisma nie było załączonego uzasadnienia – mówi Katarzyna Misiewicz z biura prasowego urzędu miasta.
Przewodniczący rady miasta Jakub Kosek (Koalicja Obywatelska), który w tej sprawie chciał zorganizować spotkanie z mieszkańcami i przeprowadzić szerokie konsultacje, uważa, że pomysł był wart rozmowy. – Proponowane osiem kondygnacji było nieakceptowalne, jednak kwestia tego, jaką inwestycją podjąć, by budynek mógł oferować nowoczesne wnętrza pod usługi, był wart dialogu – stwierdza.
Kosek dodaje, że nie było żadnego zagrożenia dla funkcjonujących biznesów, ponieważ rada miasta dwukrotnie musi zgodzić się na zmiany w ramach procedury ZPI. – Myślę, że niepotrzebnie środowisko Łukasza Gibały podburzało mieszkańców. Korzystniej byłoby poinformować, co to za procedura i jakie korzyści ze sobą niesie, ale widocznie ważniejsze było zbicie kapitału politycznego – zaznacza przewodniczący rady miasta.
Według radnego ZPI jest procedurą, która niesie ze sobą wiele dobrego. – Gdyby więcej osieli w ten sposób powstawało, nie mielibyśmy problemów z brakiem przedszkoli czy chodników. Obecnie w społeczeństwie panuje przekonanie, że mamy do czynienia z betonozą i źli ludzie chcą zabudować Kraków. Tak naprawdę ta procedura ma pozwolić na rozmowę na linii inwestor-urząd-mieszkańcy i dzięki temu można coś stworzyć dla lokalnej społeczności – przekonuje.
Jak na razie nie jest wiadomo, czy projekt w przyszłości wróci w tej, czy innej wersji. Próba kontaktu z właścicielem pawilonu, czyli spółdzielnią mieszkaniową, nie udała się.
Czym jest ZPI?
ZPI to stosunkowo nowe narzędzie, wprowadzone w 2023 roku podczas nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Jego przyjęcie spowoduje utratę mocy prawnej tej części obowiązującego planu miejscowego, co do której inwestor złożył wniosek (jednej lub kilku działek). Musi on być jednak zgodny ze studium, a po 2025 roku z planem ogólnym. Zmiany mogą dotyczyć przeznaczenia terenów – z np. usługowych na mieszkaniowe, ale też wskaźników dotyczących powierzchni biologicznej czynnej czy wysokości budynków. Przy okazji wniosk, inwestor musi wskazać inwestycję dodatkową, która jest formą rekompensaty za zmianę w planie i będzie służyć lokalnej społeczności. Na przystąpienie do zmiany planu dwukrotnie zgodę musi wyrazić rada miasta.