Kraków w czołówce branży escape room [Rozmowa]

Stolica Małopolski jest trzecim miastem w Polsce pod względem liczby escape roomów. To część biznesu turystycznego, który zapewnia przyjezdnym nietypową formę rozrywki i spędzania czasu w Krakowie. Czy pokoje zagadek weszły już do mainstreamu? Jak inflacja wpłynęła na ceny pokoi?

Łukasz Jeżak, LoveKraków.pl: Czy branża escape roomów w Krakowie wyróżnia się czymś szczególnym na tle kraju?

Bartosz Idzikowski, Lock.me: Podstawowym wyróżnikiem Krakowa jest to, że opiera się on przede wszystkim na pokojach przygodowych. Wynika to z tego, że jest to jedno z najbardziej turystycznych miast w Polsce, przez co ma podobną specyfikę do np. Trójmiasta. Tam również jest dużo pokoi przygodowych, nastawionych mocno na turystów. Co warte odnotowania, Kraków jest jednym z zaledwie kilku miast, w których istnieją escape roomy bardzo mocno nawiązujące do lokalnych legend i historii.

Ile Kraków ma pokoi?

Pod Wawelem znajdziemy 44 pokoje, nieco mniej niż we Wrocławiu (49) czy Warszawie (57), ale nadal Kraków pozostaje w czołówce. Jest obecnie trzecim miastem w Polsce pod względem liczby pokoi.

Dlaczego pokoje w Krakowie są zlokalizowane w tak dziwnych miejscach, czasem trudno dostępnych?

Wynika to ze specyfiki miasta i tego, jak jest ono zbudowane, przede wszystkim w obrębie centrum. W Krakowie mamy po prostu do czynienia z kamienicami i starszymi zabudowaniami. Dla innych branż mogłoby to być problemem, ale escape roomy lubią niestandardowe lokalizacje, bo jest to często dodatkowy element przyciągający klientów. Nietypowe miejsca mogą stanowić gotowy element scenografii czy poprowadzenia fabuły.

Na rynku mamy jakiegoś większego gracza, który koncentrowałby pokoje pod jedną marką, czy escape roomy to raczej biznesy indywidualne?

Jeśli chodzi o Kraków, to poszczególne firmy mają w swojej ofercie średnio 2-3 pokoje. Wybija się tu firma Gamescape, która posiada ich kilkanaście i organizuje np. hybrydy escape roomów z grami miejskimi przy wykorzystaniu narzędzi rozszerzonej rzeczywistości. W innych miastach centra z większą ilością pokoi są bardziej powszechne. Mamy też sieci franczyzowe, które działają pod jedną marką w różnych miastach i są to np. LetMeOut czy Open The Lock.

Polskie escape roomy stoją na naprawdę na wysokim poziomie. Można zostać bardzo mocno zaskoczonym zaawansowaniem scenografii i technologii oraz tym, jak rozbudowane, wielopoziomowe potrafią to być pomieszczenia. W międzynarodowym rankingu Terpeca, który tworzą najbardziej doświadczeni pasjonaci z całego świata, w tym roku „Opuszczony Hotel” z Wrocławia znalazł się na 9. miejscu, a w pierwszej setce znalazło się w sumie siedem escape roomów z Polski. Docenione zostały również polskie firmy – Exit19.pl (twórca „Opuszczonego Hotelu”) został ogłoszony szóstą najlepszą firmą escape roomową na świecie, Wyjście Awaryjne znalazło się na 14., a TickTack na 17 miejscu.

Zainteresowanie escape roomami stale rośnie czy wciąż jest to rozrywka niszowa?

Nie powiedziałbym, że jest to rozrywka niszowa z uwagi na chociażby kilka hollywoodzkich produkcji filmowych zbudowanych stricte na podstawie idei escape roomów. Escape roomy są też coraz częściej wykorzystywane przez biznes jako narzędzie HR-owe do przeprowadzania rekrutacji czy budowania zespołów lub też w edukacji – na facebooku działa grupa „escape room w edukacji”, w której blisko 20 tysięcy pedagogów wymienia się doświadczeniami na temat wykorzystania pokoi zagadek do przekazywania wiedzy.

Oczywiście wszyscy znamy historię z Koszalina, która spowodowała tąpnięcie na rynku. Wtedy branża zmalała o około połowę. Jeszcze później przyszła pandemia, a zatem ostatnie trzy lata były dla branży bardzo ciężkie. Niemniej escape roomy dalej funkcjonują i coraz szybciej się rozwijają. Mają stałą grupę pasjonatów i coraz więcej ludzi bierze pod uwagę właśnie wyjście do escape roomu, zamiast do kina czy restauracji.

Jesteście w stanie oszacować, jak dużo jest w Polsce zaangażowanych pasjonatów escape roomów?

Jest to zapewne kilka tysięcy. To stosunkowo kosztowne hobby – do danego pokoju zazwyczaj idzie się tylko raz, trzeba więc podróżować i zwiedzać inne miasta w poszukiwanych nowych. Osoby najbardziej wkręcone w temat w trakcie weekendowego wypadu na escape roomy potrafią odwiedzić nawet kilkanaście pokoi. Dla takich osób organizujemy mistrzostwa świata ER Champ, w których co roku bierze udział blisko 3000 uczestników z Azji, Europy, Ameryki Północnej czy Południowej.

Silną klientelą dla branży escape roomów są też rodziny czy grupy znajomych, które spędzają w ten sposób czas raz na miesiąc lub dwa. Kategorii i poziomów zaawansowania pokoi jest tak dużo, że w zasadzie każdy znajdzie coś dla siebie. Ostatnio obserwujemy też ciekawe zjawisko – do escape roomów chodzi coraz więcej seniorów, często w towarzystwie swoich dzieci lub wnuków.

Czy obecna trudna sytuacja gospodarcza, inflacja itd. wpływa na wzrost cen pokoi?

Myślę, że to dotyczy każdej branży. W ostatnim czasie możemy dostrzec delikatny wzrost cen escape roomów. Jest on spowodowany oczywiście inflacją, ale też z drugiej strony rozwojem pokoi. Stworzenie profesjonalnego escape roomu to cena przynajmniej średniej klasy samochodu – konieczność opracowania scenariusza, zamówienia elementów scenografii, wyposażenia (monitoring, systemy bezpieczeństwa, roboty czy druk 3D), często dziesiątki kilometrów okablowania i wykwalifikowana obsługa, w tym mistrzowie gry nadzorujący każdą rozgrywkę.

W przypadku pokoi najnowszej, trzeciej generacji, które mają elementy otwartego świata, zaawansowaną elektronikę i scenografię, cena ta potrafi jeszcze bardziej urosnąć. Coraz częściej spotkamy też pokoje, których przejście zajmuje nie 60, a 90 czy nawet 120 minut. Średnia cena za wizytę w escape roomie w Polsce to dzisiaj ok. 170-180 zł na grupę.

News will be here