News LoveKraków.pl

Lex deweloper i pozew na 16,5 mln złotych. Radni mówią o szantażu, właściciel o blokowaniu rozwoju miasta

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Na działkach, gdzie obecnie funkcjonuje parking, jedna ze spółek chce zbudować blok mieszkalny. Firma złożyła wniosek, korzystając z tzw. lex deweloper. Pismo w tej spawie wpłynęło również do radnych miejskich, którzy nie są zachwyceni jego formą.

Właściciel trzech działek przy ulicach Grzegórzeckiej i Wincentego Pola, złożył do miasta oraz radnych z komisji planowania przestrzennego pismo, w którym informuje, że chce wykorzystać zapisy prawne z ustawy o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących. Spółka chce zbudować blok z garażem podziemnym.

Niezgodnie z planem

Z pisma dowiadujemy się, że firma kupiła wieczyste użytkowanie tego terenu od miasta i nawet otrzymała decyzję o warunkach zabudowy. Dokument został unieważniony z uwagi na wejście w życie planu miejscowego, w którym działki te zostały wyłączone spod zabudowy.

Właściciel poszedł do sądu, wygrał unieważnienie tej części uchwały w pierwszej instancji, jednak Naczelny Sąd Administracyjny uchylił wyrok.

– Osobą, która zdecydowała o zaskarżeniu korzystnego dla spółki rozstrzygnięcia (pomimo wewnętrznej rekomendacji radców prawnych, aby tego nie czynić) był były wiceprezydent Krakowa pan mecenas Jerzy Muzyk. Tak więc obecnie istnieje stan, który uzasadnia wielomilionowe roszczenia wobec Gminy Miejskiej Kraków. Nasza spółka wystąpiła już z tymi roszczeniami, chociaż czyni to niechętnie, gdyż ostatecznie koszty błędów urzędników podniesiemy my, mieszkańcy Krakowa – widnieje w piśmie.

Dalej spółka poinformowała, że 17 października złożyła do sądu pozew przeciwko miastu na kwotę 16,5 mln złotych z tytułu odszkodowania za „rzeczywistą szkodę powstałą uchwalaniem planu miejscowego”.

Następnie firma przekonuje, że Kraków boryka się z niedoborem mieszkań, więc rada miasta powinna się przychylić do wniosku. – W przypadku umożliwienia przez Radę Miasta Krakowa wykorzystania objętych wnioskiem nieruchomości na cele mieszkaniowe naprawiona zostanie szkoda, a co za tym idzie mieszkańcy Krakowa nie poniosą negatywnych skutków błędnych decyzji byłych urzędników magistratu – podsumowuje deweloper.

Szantaż?

Odbieram to pismo jako szantaż wobec miasta. Te ostatnie akapity mówią, że jeśli radni nie zgodzą się na coś, na co nikomu się do tej pory nie zgodzili, to sprawa nie trafi do sądu. Zresztą według mnie kwota jest mocno wirtualna – mówi przewodniczący komisji planowania przestrzennego Grzegorz Stawowy (klub radnych Koalicji Obywatelskiej).

– Plan miejscowy usankcjonował stan istniejący i nawet „wuzetka” nie dawała gwarancji, że byłoby inaczej. Jeżeli ten wniosek przejdzie proces formalny w urzędzie, to nie widzę powodów, aby rada miasta miała uchwalić coś, co jest niezgodne ze studium – stwierdza radny.

Podobne zdanie przedstawia wiceprzewodniczący komisji Włodzimierz Pietrus. – Do tej pory rada miasta nie wydała takiej decyzji w tym trybie. To się może zmienić, ale nie sądzę, bo dużo korzystniejsze są alternatywne zgody na Zintegrowane Plany Inwestycyjne, które dają miastu konkretne korzyści – uważa.

Radny Pietrus (klub radnych Prawa i Sprawiedliwości) przypomina, że jeśliby się ugiąć pod takimi wnioskami, to miasto musiałoby się zgodzić na np. zabudowę Zakrzówka, bo przecież tam też są roszczenia i to o wiele wyższe. – Ja, tak samo jak pan przewodniczący Stawowy, sobie nie wyobrażam, żeby decydować pod takim szantażem – mówi Włodzimierz Pietrus.

– Najważniejsze są dla miasta te decyzje, które są zgodne z planem miejscowy – dodaje wiceprzewodniczący komisji.

Radny zwraca również uwagę na fakt, że każda zmiana funkcji terenu na mieszkaniowy wpływa pośrednio na te funkcje w planie ogólnym i powoduje, że rada nie będzie miała kolejnych ograniczeń, by podjąć taką decyzję mieszkaniową w stosunku do innych miejsc na obszarze Krakowa.

Zapowiedź dalszych pozwów

Marek Forystek, współwłaściciel nieruchomości przy ul. Grzegórzeckiej 21, tłumaczy, że przede wszystkim nie jestem deweloperem, a tym bardziej „złym deweloperem”.

Poza rodzinnymi domami jakie wybudowaliśmy, nic innego w życiu nie wybudowaliśmy, więc twierdzenie, że zły deweloper chce zabetonować Grzegórzki jest zwyczajnym kłamstwem – stwierdza.

Forystek mówi, że nieruchomość została zakupiona za dorobek ponad 30 lat pracy na „olbrzymi kredyt”. – Plany były racjonalne, albowiem zakupienie nieruchomości nastąpiło pod biuro naszej kancelarii (żeby nie płacić za wynajem). Nasza kancelaria od momentu zakupu mieści się właśnie na Grzegórzeckiej 21. Można śmiało ten zakup porównać z zakupem mieszkania, czy domu na kredyt. Zamierzaliśmy odzyskać część środków rozbudowując infrastrukturę na posiadanej nieruchomości, ale nasze miasto od ponad 10 lat blokuje tą możliwość – tłumaczy.

Marek Forystek przypomina, że działka została odkupiona od miasta, które wyceniło ją jako budowlaną i właśnie po takiej wartości została odsprzedana. – Obecna sytuacja jest taka, że miasto Kraków sprzedało nam działkę budowlaną, a teraz robi wszystko, żeby uniemożliwić nam zagospodarowanie terenu zgodnie z jej przeznaczeniem w Studium i paradoksalnie również w MPZP (poprowadzono linie zabudowy w MPZP tak „sprytnie”, żeby nie było możliwe wybudowanie budynku) – twierdzi.

To tak, jakby ktoś kupił działkę pod budowę domu, płacąc cenę za działkę budowlaną, a potem sprzedający robił wszystko, żeby nabywca nie mógł się na niej wybudować – przekonuje.

Współwłaściciel kancelarii dodaje, że wielokrotnie informował władze miasta o tym, że firma będzie dochodzić odszkodowań w sądzie, jeśli nie zostaną naprawione błędy planistyczne. Zdaniem Marka Forystka, nie zrobiło to żadnego wrażenia na ówczesnej administracji.

– Obecnie sytuacja jest taka, że po ponad 10 latach starań i walki z urzędnikami, utraciliśmy kilkanaście milionów złotych, co roku płacimy za tą działkę olbrzymie podatki, w wysokości wielokrotnie przewyższającej przychody z niej płynące – wylicza.

– Nasze miasto „zabarykadowało” Kraków i jeszcze nikt w Krakowie nie uzyskał korzystnej uchwały rady miasta na podstawie „lex deweloper”, zakładam, że nie jest to przypadek. Miasto musi się jednak rozwijać, tkanka miejska musi ewoluować, powinno przybywać mieszkań w dobrych lokalizacjach, z dobrym dojazdem, szkołami, parkami, itp. (taki jest cel ustawy „lex deweloper”), a radni mają prawny obowiązek działania w interesie miasta i jego obywateli – mówi Marek Forystek.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Grzegórzki