Marek Dunikowski, stojący na czele zespołu architektów nowej wersji "Szkieletora", opisuje swoje wrażenia po zakończonej budowie kompleksu biznesowego. Czym inspirowali się architekci? Jakie były inne koncepcje zagospodarowania tego terenu? Czy więcej tego rodzaju wysokich budynków mogłoby powstać w Krakowie?
Nad kompleksem biznesowym Unity Centre przy rondzie Mogilskim od początku pracowali architekci z biura DDJM. W pewnym momencie w projekt zaangażowanych było nawet 15 osób. Prace nad projektem trwały ok. 10 lat.
Łukasz Jeżak, LoveKraków.pl: Zaledwie miesiąc temu zakończyła się budowa Unity Centre, tym samym "Szkieletor" przeszedł do historii. Czy jest Pan zadowolony z efektu? Czy wszystko poszło zgodnie z pierwotnym planem?
Marek Dunikowski, biuro DDJM Architekci: Jestem zadowolony. Przede wszystkim dlatego, że jest to historyczny obiekt dla Krakowa, mający już przeszło pół wieku. To olbrzymia satysfakcja, choć jak w każdym projekcie zawsze można było zrobić coś lepiej, inaczej, zastosować inne materiały itp. Optymalizacja finansowa powoduje jednak nieubłagane zmiany, do których trzeba się dostosować. Projekt udało się ukończyć, mimo trudnego okresu pandemii i komplikacji, które nie zagroziły znacząco płynności w budowie obiektu.
Na pierwszy rzut oka kompleks przypomina centrum biznesowe rodem z Nowego Jorku, niektórzy przywołują stylistykę Rockefeller Center. Czy to było inspiracją?
W projekcie zastosowaliśmy wątki z różnych epok. W naszych dyskusjach przewijał się wątek art déco, choć chcieliśmy również ująć w tym stylistykę krakowską. Kraków jest eklektyczny, różnorodny pod względem architektury. Na szczęście miasto nie zostało zniszczone podczas II wojny światowej, więc do dzisiaj Kraków pozostał w pełni oryginalny. Przez setki lat nawarstwiały się tu różne style architektoniczne, począwszy od średniowiecza, renesansu, po takie kierunki jak socrealizm Nowej Huty. Wplataliśmy zatem te wszystkie wątki i detale do projektu z różnych okresów. Budowla przez ostatnie 50 lat towarzyszyła wielu zmianom, co staraliśmy się także uwzględnić.
Część mieszkańców mówi, że nie tak wobrażali sobie nowego "Szkieletora", ale dobrze, że przestał straszyć i w końcu jakoś to miejsce zagospodarowano.
Nie robimy budynków dla krytyków, architektów czy znawców, tylko robimy dla ludzi. Przyjemnie jest słyszeć, jeśli mieszkańcy są zadowleni i cieszą się z tego nowego otoczenia.
Czy na początku rozważano zupełnie inne koncepcje zagospodarowania tego terenu? Pewnym było, że samej wieży nie sposób się pozbyć.
Jeśli chodzi o urbanistykę, to zupełnie odmiennych wizji nie braliśmy pod uwagę. Wieża jest dominantą, symbolem tego projektu. Od ronda Mogilskiego w kierunku wieży wytwarza się szczególna oś Unity Piazza (obecnie Unity Square, główny plac kompleksu – red.), którą chcieliśmy podkreślić od początku. To miejsce ma być przystanią dla rozwijajacego się i pędzącego miasta – pracownicy mogą zejść z góry, ze swoich biur lub też osoby z zewnatrz przyjść, spotkać się i odpocząć w kawiarni czy restauracji.
Budynki sąsiadujące ze "Szkieletorem" przyjmowały różne kształty na przestrzeni lat. Miejska komisja urbanistycza miała oczywiście swoje dobre i złe uwagi, nad którymi polemizowaliśmy, następnie wprowadzając do projektu. Z konserwatorem zabytków również prowadziliśmy wieloletnie dyskusje przede wszystkim dotyczące wysokości. Urbanistyka kompleksu jednak rodziła się w tym duchu, który możemy ujrzeć dzisiaj, niewiele pierwotnych założeń uległo zmianom.
Stylistycznie natomiast podejmowaliśmy różnego rodzaju próby użycia języka architektonicznego absolutnie współczesnego, modernistycznego, geometrycznego, bez nawiązań do krakowskiej historii, myśli architektonicznej i eklektyki miasta. Z czasem jednak styl, który możemy oglądać dzisiaj najlepiej wytrzymał próbę czasu.
Widzi Pan więcej tego rodzaju wysokich obiektów jak "Szkieletor" w Krakowie?
Hipotetycznie rzecz ujmując, to przestrzeń pomiędzy Unity Centre a Błękitkiem mogłaby się kiedyś przekształcić w szereg wysokich budynków, choć nie jest to konieczne. Dopuszczałbym zrobienie studiów przestrzennych pod tym względem.
Istnieje również koncepcja tzw. Nowego Miasta i ulokowania "drapaczy chmur" na peryferiach miasta na Rybitwach, co wydaje się zabawne. Wysokich budynków nie stawia się dlatego, że ktoś po prostu chce wysoki obiekt wybudować, tylko jest to konsekwencją bardzo drogiej ziemii i wysokich rent gruntowych.