Kilka działek na Prądniku Białym, należących do znanej w Krakowie firmy powiązanej z byłą ważną urzędniczką miejską, nie zostanie zabudowanych.
Na końcu ulicy Herwina-Piątka prywatna spółka Biuro Rozwoju Krakowa, powiązana z byłą wiceprezydent Krakowa, w latach 2011-2012 kupiła od miasta trzy działki za ponad milion złotych w drodze przetargu.
Trzy mniejsze nieruchomości firma nabyła już w drodze bezprzetargowej (w 2011 i 2013 roku), a kolejne tereny – również mniejsze – poprzez zamianę nieruchomości (w 2005 roku).
Ponad dekadę temu dla tego obszaru obowiązywał plan miejscowy „Dolina Prądnika”, a dwie największe działki były przeznaczone pod zabudowę mieszkaniową jednorodzinną. Na reszcie można było m.in. założyć ogródki. Późniejszy wyrok NSA wyłączył z planu te działki, co oznacza, że zabudowa byłaby możliwa po ustaleniu warunków zabudowy, a następnie uzyskania pozwolenia na budowę.
Zmiana planu – zieleń wygrywa
We wrześniu 2022 roku rada miasta uchwaliła plan miejscowy „Siewna”, który swoim obszarem objął nieruchomości należące do BRK. Jednocześnie tereny te zostały przeznaczone pod zieleń publiczną, m.in. z uwagi na sąsiedztwo przepływającej obok Białuchy i potrzeby lokalnej społeczności.
Na sesji rady miasta w marcu 2022 roku, odbyła się dyskusja w tej sprawie, ponieważ właściciel działek, złożył wniosek utrzymujący te tereny jako budowlane, a prezydent uznał je jako zasadne.
Sprzeciwiał się temu m.in. radny Łukasz Maślona, twierdząc, że może tam zostać zbudowane nawet 20 „bliźniaków”, co daje 40 mieszkań. Natomiast tereny te powinny pozostać zielone, z uwagi na ich brak w najbliższym sąsiedztwie. Obok argumentów środowiskowych, z mównicy wprost padały zarzuty – z ust występujących mieszkańców – iż właściciel działek miał wpływ na procedurę planistyczną.
Ówczesny wiceprezydent Jerzy Muzyk stwierdził, że nie występuje jako adwokat „kogokolwiek, jakiejkolwiek osoby fizycznej bez względu na to, jakie pełniła funkcje czy jakiejkolwiek instytucji lub firmy”. Podkreślił, że projekt planu, to wyraz „pewnego kompromisu”.
– On z jednej strony uwzględnia w mojej ocenie oczekiwania zarówno mieszkańców, którzy tam są, wszystkich mieszkańców, nie tylko tych protestujących w zakresie zapisów tego planu miejscowego – stwierdził.
Radni jednak nie posłuchali i podjęli inną decyzję, przegłosowując poprawkę Łukasza Maślony.
Działania polityczne i personalne
Jeszcze w grudniu tego samego roku do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego została skierowana skarga na zapisy planu. Spółka stwierdziła, że radykalna zmiana przeznaczenia gruntów na tereny zieleni publicznej nastąpiła w końcowym etapie procedury planistycznej na skutek poprawki wniesionej przez radnego.
Główne argumenty skargi dotyczą naruszenia prawa własności, sprzeczności ze studium oraz ograniczeń w korzystaniu z nieruchomości. W skardze podkreślono też, że wprowadzone zmiany miały charakter polityczny i nie były oparte na rzetelnych informacjach.
– Działki objęte poprawkami radnego nie są bowiem własnością lub współwłasnością byłej pani wiceprezydent, a łączna powierzchnia tych terenów wynosi ok. 1 ha, a nie dwa hektary, jak wskazywał radny – czytamy w uzasadnieniu skargi.
W tej sprawie pojawił się jeszcze jeden skarżący – K.K., który użył podobnym argumentów, co spółka. Z uzasadnienia wynika, że uchwalenie planu miejscowego akurat na tych terenach jest sprzeczne z zapisami studium, nie ma uzasadnienia dla zmiany przeznaczenia działek, brakuje przesłanek do budowy nowego parku w tym rejonie, a decyzja ta jest politycznie uwarunkowana.
Na korzyść zieleni
Sąd uznał, że plan miejscowy został sporządzony zgodnie z procedurami i ustaleniami studium. WSA zauważył, że procentowy udział terenów zielonych (ok. 9,5 proc. powierzchni planu) nie jest nadmierny, a lokalizacja zieleni (m.in. przy rzece, w pobliżu linii kolejowej) została uzasadniona planistycznie.
– Podnoszone naruszenie konstytucyjnie chronionego prawa własności jest o tyle nietrafione, że konstytucja co najmniej w równej mierze chroni prawo własności jak i nakazuje chronić środowisko – czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Do kwestii dotyczących zarzutów politycznych, sąd się nie odniósł, zaznaczając jedynie, że prawdą jest natomiast stwierdzenie zawarte w skardze, że działki objęte poprawkami radnego nie są własnością lub współwłasnością byłej wiceprezydent, a łączna powierzchnia tych terenów wynosi ok. hektara.
– Natomiast z pełnej treści księgi wieczystej wynika, że działki nr (…) K. K. nabył od E. K. w 2010 roku w drodze umowy darowizny – stwierdził krakowski sąd.
6 marca Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargi kasacyjne. Uzasadnienie wyrok nie zostało jeszcze udostępnione.
Z informacji uzyskanych w urzędzie miasta wynika, że właściciele nie zgłosili roszczeń o odszkodowanie na podstawie zapisów ustawy o planowaniu przestrzennym.