Miasto chce sprzedać działkę na Klinach. Urzędnicy twierdzą, że w żaden sposób nie może zostać wykorzystana do zadań gminy. Inne zdanie na ten temat miał radny Michał Starobrat.
W miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego 24-arowa działka przy ul. Korpala jest przeznaczona pod zabudowę mieszkaniową wielorodzinną z usługami. Przyszły właściciel będzie mógł postawić budynki o wysokości do 18 metrów, a przy płaskim dachu do 15 metrów. Aby zrealizować swoje zamierzenia musi mieć dostęp do drogi publicznej. Obecnie działka takiego połączenia nie ma.
Na środowej sesji rady miasta odbyło się pierwsze czytanie w sprawie wyrażenia zgody na zbycie terenu. Michał Starobrat zaapelował do radnych, by tego nie robili.
– Mieszkańcy proszą, aby nie pozbywać się tak łatwo terenów, których brakuje na Klinach. Plany miejscowe można zmienić, a w tym rejonie miasta mamy problemy ze znalezieniem miejsc pod szkołę, na realizację potrzeb parkingowych czy też pod cele rekreacyjne – argumentował Starobrat.
Według radnego łatwiej będzie dokupić sąsiednią działkę i zrealizować jakiś cel publiczny. Michał Starobrat przypomniał, że negatywną opinię do sprzedaży wyraziła komisja budżetowa rady miasta.
„Prośba o rozwagę”
Dyrektor wydziału skarbu Marta Witkowicz zrugała radnych, by ci podczas uchwalania planów miejscowych byli bardziej rozważni. Przypomniała, że obecnie działka jest niewykorzystywana, a nawet nie jest pod zarządem żadnej z jednostek miejskich
Witkowicz przypomniała, że jako wydział, urzędnicy mają obowiązek dbania o nieruchomości gminne. W tym przypadku nie można jej zostawić na nieokreślony czas, aby uniknąć ryzyka zasiedzenia działki.
– ZIS niedaleko stworzył skwer, który służy mieszkańcom. Mamy więc działkę, która jest warta 3 mln złotych, a państwo mówicie, aby ją zostawić, bo może się przyda. Dlaczego takich uwag nie było podczas tworzenia planów? Dlaczego nikt nie zgłosił, że brakuje szkół czy przedszkoli? – pytała dyrektor.
Plan z… 2009 roku
– Plan miejscowy dla tego obszaru został uchwalony 14 lat temu. Nawet nie myślałem wtedy, że mogę być kiedyś radnym – odpowiedział Michał Starobrat. Radny dodał, że co z tego, że plan jest uchwalony, skoro nie jest realizowany.
– Na terenach zieleni publicznej powstało wielkie osiedle. Plan został wypaczony przez inne ustawy. Ta działka się po prostu przyda i musimy zmienić plan, ale sama procedura potrwa – tłumaczył.
Dyrektor Marta Witkowicz nie została przekonana i dodała kolejny argument o braku drogi dojazdowej. – Jest ona położona wśród innych, prywatnych działek. Jeśli ją ktoś kupi, być może zapewni sobie drogę, aby móc tam budować. My próbowaliśmy ustanowić służebność, ale żaden właściciel się na to nie zgodził. Następną opcją jest droga sądowa. Nie wiemy, ile nas to wszystko może jeszcze kosztować – powiedziała urzędniczka.
Na tym zakończyło się pierwsze czytanie projektu. O przyszłości działki radni zadecydują najprawdopodobniej na kolejnej sesji rady miasta.